Przez większość czerwca siedziałam z nosem w książkach. Od czasu do czasu wychodziłam gdzieś z Leną, albo Niallem. Moja mama nie była pocieszona faktem, że poświęcam mu cztery godziny w tygodniu. Wolała żebym uczyła się cały czas. Chciała abym zrezygnowała ze swojego życia towarzyskiego na rzecz nauki. Owszem, nauka była dla mnie ważna, bo bardzo chciałam spełnić swoje marzenie o zostaniu menadżerką, ale bez przesady. Dostawałam najwyższe oceny w klasie, a i tak moja mama nie była ze mnie wystarczająco zadowolona. Było to na prawdę przykre, ale wiedziałam, że robi to dlatego, że mnie kocha. Ostatnio się zmieniła. Choroba postępuje. Powoli zmniejszają mamie dawki chemii, bo nie ma już dla niej ratunku. Tata powoli popadał w depresję. Musiał się zająć mną i mamą. Czasami do pomocy miał Nialla, ale to niewiele dawało. Moja mama nie lubiła obecności Nialla w naszym domu. Wręcz nią gardziła. Za to tata mógłby przebywać z nim całe dnie. Mój chłopak również darzył sympatią mojego tatę. Czasami jak siedzieli w ogrodzie i coś robili to się im przyglądałam. Miałam wrażenie, że Niall traktuje mojego ojca jak swojego. To nie było dla mnie jakimś tam problem, wręcz przeciwnie. Chłopak bardzo się zmienił od kiedy miał takie kontakty z tatą.
Egzaminy zbliżały się nieubłaganie, a co za tym szło - dwa miesiące wakacji. Po tych dwóch miesiącach miałam się pożegnać, być może na stałe, z rodziną i wyjechać do Londynu na studia. Miałam zamiar złożyć jeszcze papiery na wszelki wypadek na uczelnie w Menchesterze i Dublinie. Kiedy powiedziałam Niallowi o Dublinie bardzo się ucieszył, bo moje dostanie się na uniwersytet w Irlandii oznaczało możliwość przetrwania naszego związku.
Nie zamartwiałam się zbytnio naszym rozstaniem, bo mieliśmy przed sobą dwa miesiące razem. Bez szkoły i bez zmartwień. Będziemy mogli siedzieć ze sobą od rana do wieczora. Rozdzice planują wyjazd do Stanów, ale nie wiem czy będziemy chcieli jechać. Robią to głownie ze względu na Elen, która powoli już do siebie dochodzi po śmierci Leona. Ostatnio założyła nawet kolorowe ubrania. Dziwiłam się, że to zrobiła, ale zdecydowanie polepszyło jej to humor. Pokój Leona całkowicie opróżniliśmy. Zostawiłam tylko jego zdjęcia i jakieś drobne pamiątki. Cała reszta poszła na śmietnik. Razem z Niallem odmalowaliśmy pokój i zaaranżowaliśmy go jako gabinet dla Elen. Mimo, że początkowo miała nam za złe wyrzucenie rzeczy jej syna, to po pewnym czasie nam podziękowała. To był rodzaj terapii dla niej.
Dzisiaj przypadał mi pierwszy egzamin. Zdawałam cztery: matematykę, angielski, hiszpański i historię, która miała być dla mnie ratunkiem, bo gdybym nie dostała się na zarządzanie mam zamiar iść na architekturę. Niall zdawał zajęcia artystyczne, angielski i muzykę.
Rodzice zmówili się i razem zawieźli nas do szkoły. Oczywiście wszyscy ubrani byli na galowo. Założyłam czarną sukienkę ze srebrnymi wstawkami. Na ramiona zarzuciłam sweterek ze święcącej srebrnej nitki. Niall nie mógł się wystarczająco na mnie napatrzeć. Ciągle powtarzał jaka ja jestem piękna.Ale on też był niczego sobie. Miał dopasowany garnitur i szarą koszulę. Wyglądaliśmy jakbyśmy specjalnie się tak ubrali, ale to był totalny przypadek. Chociaż może i nie? Nasze matki miały szalone pomysły i byłam pewna, że to ich sprawka.
- Powodzenia córeczko. - mama całowała moje policzki po kilka razy.
- Mamo przestań. - wyjąkałam.
Niall wybuchnął śmiechem.
- Musimy już iść, bo się spóźnimy. - wtrącił.
Szybko pożegnaliśmy się z rodzicami. Niall objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do szkoły.
- Twoja mama jest taka czuła.
- Czasami aż przesadnie. - zaśmiałam się.
Potem pocałowałam go w usta i pobiegłam na egzamin.
Kiedy wszystkie egzaminy były już napisane mogliśmy trochę odetchnąć w szkole. Co prawda nauczyciele chcieli z nas wycisnąć ostatnie soki, ale staraliśmy się im nie dawać. Za chwilę koniec szkoły i nasz rocznik ruszy w świat. Zaczniemy studiować i ruszymy w dorosłe życie. Organizują nam w szkole specjalne zajęcia, które mogą pomóc nam w dorosłym życiu, na przykład mamy zajęcia z rachunkowości czy etykiety w miejscu pracy. Jest to naprawdę wyczerpujące, ale nie mamy na co narzekać. Chcą nam pomóc najlepiej jak umieją. Moja mama trochę wyluzowała i pozwoliła mi spotykać się ze znajomymi i Niallem. Dzisiaj jest bal na który się nie przygotowałam i nie chciałam na niego iść. Zupełnie to olałam. Od rana siedziałam na Twitterze i pisałam ze swoimi twitterowymi znajomymi. Koło szesnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i zeszłam na dół. Mama siedziała z tatą w salonie i oglądała wiadomości. Otworzyłam szybko drzwi. Moim oczom ukazała się Lena.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam.
- Tak się wita przyjaciółkę? - uniosła brwi.
Wpuściłam ją do domu. Miała w ręku dwie torby i wieszak z jej balową sukienką.
- Wiem, przepraszam. Powinnam być milsza.
Poszłyśmy do mnie do pokoju. Lena powiesiła sukienkę na wieszaku w szafie.
- A ty jeszcze nie gotowa? - zapytała ilustrując mnie wzrokiem.
- Yhm... Właściwie to nie wybieram się na bal.
Lena otworzyła szeroko oczy i usta.
- Jak to?
Usiadłam na łóżku po turecku i nakryłam ramiona kocem.
- Po prostu.
- Nie rób tego. - powiedziała i zaczęła iść w moim kierunku.
Spojrzałam na nią w momencie kiedy na mnie skoczyła. Przwróciła mnie na plecy.
- Jesteś pewna tego, że nie pójdziesz?
- Tak, nie mam zamiaru iść na bal. - powiedziałam.
Lena zeszła ze mnie i usiadła obok.
- Czyli Niall jest wolny?
Uniosłam brew.
- No wiesz, ty nie idziesz na bal więc Niall jest zmuszony iść sam.
- O nie, Lena. - wstałam z łóżka.
- No co? - ona również sie podniosła.
- Wara od mojego chłopaka. - podeszłam do niej.
Lena się zaśmiała.
- Spokojnie. Nie mam zamiaru dotykać Nialla. Idę już z Brianem, ale ja na twoim miejscu przeszukałabym szafę i założyła jak najseksowniejszą sukienkę jaką mam, bo Niall idzie sam na bal i harpie będą wszędzie.
Słowa Leny dały mi do myślenia. Podeszłam do mojej szafy i zaczęłam przerzucać wieszaki. Żadna sukienka, która znajdowała się w niej nie pasowała. Niektóre były zbyt skromne, a niektóre zbyt wulgarne. W ogóle co wulgarne sukienki robią u mnie w szafie? Wulgarne mam na myśli kiecki które zasłaniają ledwo pośladki. Odwróciłam się do Leny i opuściłam bezradnie ręce.
- Nie mam żadnej sukienki, która by pasowała.
Lena szybko wyszła z pokoju zostawiając mnie samą. Usiadłam z powrotem na łóżku.
Dziewczyna wróciła pięć minut później z ubraniem w pokrowcu.
- Zawsze ubezpieczona. - powiedziałam.
- Nie, po prostu rozważyłam możliwość braku sukienki.
Podała mi tobołek
- Otwieraj.
Posłuchałam dziewczyny i rozpięłam zamek. Moim oczom ukazała się krótka sukienka bez ramion. Była kremowa z licznymi falbankami, a w pasie miała czarny pas z kokardą. Była przepiękna. Odłożyłam ją na łóżko i przytuliłam Lenę.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. - poklepała mnie po plecach. - A teraz bierzemy się za ogarnianie.
Po kolei wzięłyśmy prysznic, umyłyśmy włosy i szybko je wysuszyłyśmy. Zrobiłyśmy sobie nawzajem makijaż. Delikatnie zakręciłam włosy Leny lokówką, po czym ona upięła moje w koka. Później wciągnęłyśmy na siebie rajstopy i przeciągnęłyśmy przez głowy sukienki. Założyłam naszyjnik, który dostałam od Nialla na gwiazdkę. Uwielbiałam go, ale nie nosiłam go zbyt często, bo bałam się, że go zgubię. Był dla mnie zbyt cenny. Moja mama wpadła zrobić nam pamiątkowe zdjęcie i bardzo żałowała, że nie ma z nami chłopaków, bo było by o niebo lepsze. Moja obecność na balu miała być dla wszystkich niespodzianką. Wrzuciłam do kopertówki najpotrzebniejsze rzeczy i wskoczyłam w szpilki. Kiedy byłyśmy gotowe, zeszłyśmy na dół. Mój siedział w fotelu z kluczykami w dłoni.
- Gotowe? - zapytał podchodząc do nas.
- Tak. - uśmiechnęłam się do niego.
- Jesteście takie śliczne! - zapiszczała moja mama.
Pożegnałyśmy się z nią i wyszłyśmy z domu. Ten czerwcowy wieczór jest jednym z najcieplejszych. W przyszłym tygodniu zaczynają się wakacje, więc powinno być jeszcze cieplej. Wsiadłyśmy do samochodu i bez słowa pokonaliśmy drogę do szkoły.
- Zadzwoń do mnie jak będziesz chciała wrócić, okej? - zwrócił się do mnie tata, gdy wysiadłam z samochodu.
- Jasne. - odpowiedziałam.
Tata się u uśmiechną i odjechał. Lena objęła mnie ramieniem i ruszyłyśmy w kierunku szkoły.
- Jesteś gotowa? - zapytała.
- Tak.
Zaśmiała się i weszłyśmy do szkoły. Wszystko było przystrojone. W głównym hallu wisiał wielki napis "Bal pożegnalny rocznika 1996". Znowu zabolał mnie fakt, że zostały mi tylko dwa miesiące do wyjazdu na studia i rozstania z Niallem.
Gdy dotarłyśmy na salę opadła mi szczęka. Była przystrojona balonami, serpentynami, wielkimi dekoracjami. Wszystko było w odcieniach brązów. Wyglądało to na prawdę elegancko. Pod jedną ze ścian stała scena na której miał występować gość specjalny. Pod sceną znajdował się dużych rozmiarów parkiet, a wokół niego okrągłe stoliczki, przy jednym siedziało po osiem osób. Przy stoliku mojej paczki był już komplet, ale podeszłyśmy się z nimi przywitać.
- Wow! - krzyknął Rick jak nas zobaczył.
- Hej wam. - powiedziałam.
- Co ty tu robisz? - zapytała mnie Melanie. - Miało Cię przecież nie być.
- Mój dar przekonywania ludzi działa! - klasnęła radośnie Lena.
Wszyscy się zaśmieli.
- Brian i Niall siedzą z resztą osiem stolików dalej. - powiedział Chris wskazując na stolik.
Odwróciłam się i spojrzałam na stolik. Niall siedział tyłem do mnie. Obok niego i Briana były dwa wolne krzesełka. Wśród nich byli również Liam, Zayn, Louis i Harry. Perrie z resztą siedziała przy stoliku obok.
- Radziłbym Ci pokazać się Niallowi, bo harpia Jade co chwilę koło niego siada i go kokietuje. - zwrócił się do mnie Rick.
- Dlatego przybyła odsiecz. - uśmiechnęłam się do niego.
Lena załapała mnie za rękę i ruszyłyśmy w kierunku chłopaków. Gdy Harry nas zauważył pokazałyśmy mu gestem by był cicho. On się tylko do nas uśmiechnął. Reszta nas zauważyła, ale się nie odzywała. Podeszłyśmy do Nialla i Briana. Lena wskoczyła swojemu chłopakowi na kolana. Brian zaczął ją całować. Szepnęła mu coś do ucha. Chłopak dyskretnie się na mnie spojrzał i się uśmiechnął. Poklepałam delikatnie Nialla po ramieniu.
- Czy to miejsce jest wolne? - zapytałam.
Chłopak podskoczył. Szybko się odwrócił. Jego usta się otworzyły na mój widok. Wstał z miejsca i mocno mnie do siebie przytulił.
- Jednak przyszłaś.
- Przyszłam. - pocałowałam go. - Nie mogłam odpuścić. Jesteś mój i nikt inny się nie będzie do Ciebie przystawiał.
Spojrzałam na Jade, która była ewidentnie zdegustowana moją obecnością. Usiedliśmy przy stoliku i rozpoczęliśmy rozmowę. Zjedliśmy posiłek i kiedy zaczęły się tańce. Dosłownie każdy chłopak przy naszym stoliku chciał ze mną zaszaleć na parkiecie. Początkowo Louis był zły na Harry'ego, że mi zaproponował taniec, ale gdy ja zwróciłam się z tym samym do Louisa od razu się rozweselił. Pierwszy taniec należał jak można by się tego spodziewać do Nialla. Później zatańczyłam z Harrym, Lou, Liamem i Zaynem.
Siedziałam przy stoliku i rozmawiałam z Leną, kiedy podszedł do mnie Niall.
- Zatańczysz ze mną wolnego? - zapytał.
- Z przyjemnością.
Wstałam i poszłam za nim na parkiet. Przygarną mnie do siebie i zaczęliśmy się kołysać do jakiejś wolnej piosenki.
- Jeszcze nie miałem okazji Ci powiedzieć jak pięknie dzisiaj wyglądasz. - szepnął mi do ucha.
Uśmiechnęłam się, ale mu nie odpowiedziałam.
- Nie chcę tych wakacji. - powiedział, a moje serce pękło. Spojrzałam mu w oczy. - To są nasze dwa ostatnie miesiące razem. Dużo przeszliśmy, zaleźliśmy się na wielu zakrętach. Teraz gdy jesteśmy razem jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i na prawdę nie chcę ciebie stracić. Ale wiem, że jesteś ambitna, a Irlandia nie da Ci tego co może dać Ci Anglia. Chcę by te dwa miesiące były dla Ciebie wyjątkowe, najlepsze wakacje w twoim życiu. Chcę byś spędziła je ze mną. Boję się, że po twoim wyjeździe do Anglii o mnie zapomnisz...
Przestaliśmy tańczyć. Chłopak mnie odciągnął w miejsce w którym mogliśmy spokojnie porozmawiać.
- Niall, ja...
Chłopak mi przerwał.
- Kocham Cię teraz i będę Cię kochał. Cokolwiek się stanie. Może i nasze drogi na zawsze się rozejdą, ale nigdy nie przestanę czuć do Ciebie tego co teraz. Może jeszcze się spotkamy tu w Mullingar, a może przypadkiem wpadniemy na siebie gdzieś na ulicy, nie ważne. - Niall sięgną do kieszeni i wyjął małe pudełeczko. Otworzył je. - Nie chcę byś traktowała to jako zaręczyny. Po prostu kupiłem Ci coś co będzie Ci o mnie przypominać. Może i go zdejmiesz jak wyjdziesz za mąż, ale mnie to nie obchodzi. Chcę byś po prostu go przyjęła.
Niall nie czekał aż mu odpowiem. Wyciągnął rękę w moim kierunku, a ja położyłam swoją dłoń na jego. Chłopak włożył mi na serdeczny palec pierścionek.
- Kocham Cię. - powiedziałam i po prostu się do niego przytuliłam nie czekając na odpowiedź.
___________________________________________________________________________________
Bardzo, ale to bardzo was przepraszam, że rozdział pojawia się tak późno!
Rozważałam nawet zawieszenie opowiadania, ale jakoś uniknęłam tego.
Brak rozdziału jest spowodowana moim złym stanem zdrowia, który niestety ciągle się pogarsza.
Męczą mnie ciągłe migreny i są tak silne, że leżę całymi dniami w łóżku i nie mam nawet siły ruszyć nogą.
Następny rozdział pojawi się gdzieś w przyszłym tygodniu.
Nie podam wam określonego terminu, bo to nie ma sensu, gdyż zawsze może się spóźnić.
Do tego mam wyjazd klasowy i na pewno rozdział nie pojawi się w środę/czwartek.
Dziękuje wam za to, że jesteście! <3
Tak my też Ci dziękujemy ! :D Tylko wiesz rozdział ma być za tydzień xd Matko dziś jestem wyczerpana pisaniem tych komentarzy powinnam dostać za to nobla. No więc chce Ci powiedzieć, że nie masz prawa zawiesić bloga bo wiem gdzie mieszkasz i jak to zrobisz to wpadnę do Ciebie z moją mafią xd No, a co do rozdziału to z jednej strony smutny, a z drugiej nie i przez to nie wiem jak się wypowiedzieć. No więc może tak hmmm cieszę się z tego pięknego wyznania miłości ahhh piękne hahah ale mam nadzieję, że oni sobie jakoś poradzą z tym rozstaniem i w ogóle. A Niall to jak ten zakochany kundel z tej bajki, jestem ciekawa czy będzie o niej tak pamiętać :D No na dziś to tyle bez odbioru ! :D
OdpowiedzUsuńCzytając końcówkę prawie się popłakałam ^^ rozdział przepiękny ♥
OdpowiedzUsuń