- To są jakieś żarty chyba. – powiedziałam.
- Nan! Jak śmiesz! – zwróciła mi uwagę.
Patrzyłam na Nialla, który uśmiechał się szeroko.
Niedowierzałam, że on tu jest. Miałam ochotę się zapaść pod ziemię. Spojrzałam
na mamę Nialla, Elen. Bardzo dobrze ją zapamiętałam. Była tą samą kobietą co 6
lat temu kiedy przyszła pożegnać się z nami, gdy opuszczaliśmy Mullingar.
- Przepraszam. – powiedziałam. Zwróciłam się do Elen. – Miło
Cię widzieć, ciociu. – powiedziałam. Wstała i mnie mocno uściskała.
- Boże! Jak urosłaś! Nie poznaję Cię! – powiedziała ze łzami
w oczach. Uśmiechnęłam się do niej.
- Oj ciociu, nie przesadzaj. – powiedziałam. Nadal czułam
wzrok Nialla na sobie. Chłopaku przyglądał mi się badawczo, gdy się witałam z
jego matką. Ilustrował mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem. Nie było to
przyjemne, bo nie byłam przyzwyczajona do tego typu rzeczy.
- Jak się miewasz? – zapytała mnie Elen.
- Dobrze. – odpowiedziałam patrząc jej w oczy, by uniknąć
kontaktu wzrokowego z Niallem.
- A jak poradziłaś sobie z chorobą? – zapytała z troską w
oczach. – Nie masz już nawrotów?
- Nie. – uśmiechnęłam się. – Poradziłam sobie z chorobą. Co
prawda było naprawdę ciężko, ale gdy byłam o krok od śmierci zdałam sobie
sprawę, że nie chcę tak skończyć. Przykro mi było patrzeć na moich rodziców,
którzy dzień w dzień siedzieli przy mnie, zarywali noce i pilnowali mnie bym
nie przewinęła im się przez ręce. To było potworne. Nie chciałam by cierpieli,
bo na to nie zasłużyli. – odpowiedziałam.
Spojrzałam szybko na Nialla. Nie mógł uwierzyć w to co przed
chwilą powiedziałam. Odwróciłam wzrok od niego, gdy nasze spojrzenia się
spotkały.
- Ale wyszłaś z tego cało i to jest najważniejsze. –
powiedziała Elen.
- Była bardzo słaba. Jej serce przestało bić. Myślałam, że
umrę, gdy dostała zapaści. – powiedziała mama ze łzami w oczach. Elen położyła
swoją dłoń na jej dłoni.
- Nie płacz, Katherine. – powiedziała do mojej matki. –
Twoja córka naprawdę jest silna i dała sobie radę. Powinnaś się cieszyć z tego,
że żyje. Zostaw przeszłość za sobą. Żyj tym co się dzieje teraz.
- Masz rację, Elen. – powiedziała moja mama i wytarła łzy.
Naprawdę czułam się niezręcznie, kiedy mama i Elen
rozmawiały na temat mojej choroby. Ale postanowiłam zostać w ogrodzie i
posłuchać tego co mają do powiedzenia sobie nawzajem nasze matki. Z ich
konwersacji dowiedziałam się, że tata Nialla, wujek Thomas, zmarł 2 lata temu.
Miał wypadek samochodowy. Niby z niego wyszedł, ale zmarł 2 dni później w szpitalu
z powodu nagłego zatrzymania pracy serca. Było mi przykro z tego powodu.
Zerknęłam na Nialla. Widziałam w jego oczach ogromny ból. Nie mogłam na niego
patrzeć.
- Idę do kuchni. – powiedziałam i wstałam z krzesła.
Kiedy już byłam w pomieszczeniu postanowiłam zrobić sobie
coś do jedzenia. Wyjęłam z lodówki jajka i gdy popchnęłam drzwi, aby je zamknąć
prawie dostałam zawału bo za nimi stał Niall.
- Przestraszyłeś mnie. – powiedziałam i odłożyłam produkty
na blat. Odwróciłam się do niego i skrzyżowałam ręce na piersi. Czekałam aż on
coś do mnie powie, ale długo milczał. W końcu dałam upust mojemu poirytowaniu.
- Co? – zapytałam, gdy on wiercił mi dziurę w głowie swoimi
niebieskimi oczami.
- Nic się nie zmieniłaś. – powiedział po czym usiadł na
stole. – Jesteś taka sama jak byłaś, gdy opuszczałaś Mullingar.
- Nie prawda. – powiedziałam i zabrałam się za robienie
omletu.
- Prawda. – powiedział. Bawił się jabłkiem, które leżało na
blacie w misce z owocami.
- Nic a nic się nie zmieniłaś. Wciąż masz te same rysy
twarzy.
- Urosłam i dojrzałam. – odpowiedziałam smażąć omlet.
- I urosły Ci cyki. – stwierdził i szeroko się uśmiechnął. –
No i tyłek masz znacznie lepszy.
- Boże jaki z Ciebie kutas. – powiedziałam i przewróciłam
oczami. Kiedy skończyłam jeść omlet poszłam umyć naczynia. Niall ciągle się na
mnie patrzył.
- Naprawdę byłaś tak poważnie chora? – zapytał.
- Yhym. – mruknęłam nie zwracając na niego zbyt dużej uwagi.
- Pamiętam Cię jak miałaś 13 lat. – powiedział lekko się
uśmiechając. – Nigdy nie byłaś przesadnie chuda ani też gruba. Byłaś idealna.
Spojrzałam mu w oczy.
- Jeśli chcesz mnie zaliczyć to przykro mi, ale nic z tego.
- Nie chcę. – powiedział. – Po prostu wspominam wspólne
chwile.
- Jesteś sentymentalny. – powiedziałam i sięgnęłam do
lodówki po sok. Nalałam do dwóch szklanek i podałam jedną Niallowi.
- Dzięki. – powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Nie ma za co. – odpowiedziałam i upiłam łyk swojego soku.
– Tęsknisz za ojcem.
- Nie mogę pogodzić się z tym, że go nie ma. – powiedział. –
To stało się tak nagle. Zadzwonił telefon i ktoś powiedział mi, że miał
wypadek. Wtedy nasz świat zupełnie nam się zawalił.
- Oh, bardzo mi przykro. Twój tata był naprawdę dobrym
człowiekiem. – spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnął się do mnie a ja jego uśmiech
odwzajemniłam.
- Nie wiesz nawet jak bardzo było mi smutno jak wyjechałaś.
- Domyślam się. Z dnia na dzień straciłeś przyjaciółkę.
Dzieliłeś z nią życie. Była twoją ostoją. Zawsze gdy miałeś problem mogłeś do
niej przyjść, a ona Ci pomogła. Straciłeś naprawdę cenną osobę. – stwierdziłam
nadal patrząc mu w oczy. – Nawet nie wiesz, jak bardzo nie chciałam wyjeżdżać.
Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Nie mogłam ich
powstrzymać i wkrótce spływały po moich policzkach. Było mi ciężko. On kiedyś
był moim najlepszym przyjacielem. Miałam 13 lat, byłam w trudnym wieku.
Potrzebowałam osoby w której będę miała oparcie. Nie ufałam moim rodzicom na
tyle, aby mówić im o każdej rzeczy, która mi przeszkadzała oraz o tym co mi
jest. Niall zeskoczył ze stołu i podszedł do mnie. Spojrzałam na niego, a on
nic nie mówiąc przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Na samym początku
chciałam go odepchnąć, ale po chwili doszłam do wniosku, że tego teraz
potrzebuję. Potrzebuję jego bliskości. Płakałam przez 5 minut po czym Niall
odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Wszystko w porządku? – zapytał i otarł dłonią moje łzy.
- Teraz już tak. Dziękuje. – odpowiedziałam. Chłopak się
uśmiechnął.
- Nie ma za co. – powiedział i z powrotem usiadł na blacie.
Umyłam szklanki i poszłam do salonu. Niall udał się za mną.
Usiedliśmy koło siebie na kanapie i włączyłam telewizję. Szukałam po kanałach
czegoś do oglądania, aż doszłam do MTV.
- Jak tam było? – zapytał mnie Niall przerywając ciszę i
łagodząc napięcie między nami.
- W Stanach?
- Tak. Jak tam sobie radziłaś? Chodziłaś tam do szkoły?
Miałaś znajomych? Chłopaka?
- Miałam tylko przyjaciół ze szpitala. Mam z niektórymi
kontakt do dnia dzisiejszego. Nigdy nie miałam chłopaka… - odpowiedziałam.
- Nigdy? – uniósł brwi. Był wyraźnie zaskoczony moim
wyznaniem.
- Nigdy. Nie chodziłam tam do szkoły. Głównie siedziałam w
szpitalu. Kiedy wydawało się, że wyzdrowiałam to choroba znowu wracała. Żyłam
jak na karuzeli.
- Dlaczego wyjechałaś? Czemu nie dałaś znaku życia? –
zapytał.
- Nie wiem. Było mi ciężko. Wtedy… Wtedy gdy tu byłam byłeś
naprawdę ważną osobą w moim życiu, a gdy moi rodzice powiedzieli, że jedziemy
do Nowego Jorku byłam załamana. Pierwszą myślą, która wpadła mi do głowy było
to, że cię stracę. Na zawsze… - spojrzałam mu w oczy w których było widać ból .
– Nie wiedziałam czy kiedykolwiek tu wrócę. Nie zapowiadało się na to.
- Ale jednak wróciłaś. – powiedział spuszczając wzrok na
podłogę.
- Wróciłam, bo nie chciałam tam zostać. Rodzice chcieli
zamieszkać w Nowym Jorku. Kupili dom, znaleźli pracę. Zbuntowałam się. Tu jest
mój dom. W Irlandii. Nie w Stanach.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Cieszę się, że wróciłaś.
- Ja też się cieszę. Co robiłeś przez te wszystkie lata?
- Cóż… Jak widzisz poszedłem do szkoły. – zaśmiał się. – W
sumie nie ma za bardzo co opowiadać. Byłeś przeciętnym uczniem. Dostawałem
dobre oceny. Stałem się najpopularniejszym
chłopakiem w szkole. Ktoś stwierdził, że jestem kutasem. I tak zostało.
- Coś musiało sprawić, że masz taką reputację.
- Po wypadku i śmierci ojca się zmieniłem. Popadłem w
nałogi. W moim życiu pojawiły się papierosy, narkotyki, alkohol. A w pewnym
momencie seks. Jestem męską dziwką. Nie żebym brał za to pieniądze. To tylko
rozrywka.
- Ahm. Ale przecież masz dziewczynę. – powiedziałam. – Nie
powinieneś być jej wierny.
- Jade jest tylko dziewczyną od seksu. Nie lubię związków,
są ograniczające. Dziewczyna jest problemem.
Poczułam się urażona tym co powiedział. Nie mam na myśli
tego, że chciałam być jego dziewczyną, ale mówił o ogóle. Poczułam się nie
potrzebna i odrzucona. Odsunęłam się i wstałam. Niall spojrzał na mnie
pytająco.
- Coś nie tak powiedziałem?
- Czemu uważasz, że dziewczyny są nie potrzebne?
Bezużyteczne.
- Dla mnie bezużyteczne. Komuś są przydatne. Ja widzę w nich
tylko kłopoty. Nie wiem jaka jesteś teraz, ale wtedy byłaś wyjątkiem. Byłaś
moją przyjaciółką. Kochałem Cię, jak siostrę.
- Przestań. – warknęłam.
Wtedy do domu weszły nasze matki. Elen pożegnała się ze mną
i wyszła. Niall uśmiechną się do mnie i podążył za matką. Moja mama spojrzała
na mnie i zauważyła, że jestem zdenerwowana.
- Wszystko w porządku, Nancy?
- Nie, nic nie jest w porządku. Po co go tu zaprosiłaś? –
syknęłam. Mama popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Co w ciebie wstąpiło? Byliście najlepszymi przyjaciółmi i…
- nie dokończyła, bo jej przerwałam.
- Właśnie, mamo! Byliśmy! Nie sądzę byśmy znowu mogli
odnowić nasze relacje. Niall się drastycznie zmienił. Nie jest tym samym
chłopakiem, którego pamiętam. Gdy miał 14 lat nie był frajerem, którym jest
teraz!
- Nancy, jak możesz! – krzyknęła. – W tej chwili idź do
swojego pokoju! Zawołam Cię na kolację.
- Świetnie. – powiedziałam i udałam się do swojego pokoju.
Zamknęłam drzwi i położyłam się do łóżka. Wkrótce moje oczy się zamknęły i
zasnęłam.
Koło 22 obudził mnie pisk telefonu. Dostałam wiadomość.
Nieznany numer: Jak
się czujesz? Słyszałem, że był u Ciebie mój brat z moją mamą. Leon.
Nancy: Wszystko w
porządku. Tak, byli u mnie.
Leon: Mam
nadzieję, że nic Ci nie zrobił.
Nancy: Nie :) porozmawialiśmy w
spokoju i wyjaśniliśmy sobie kilka spraw.
Leon: To dobrze :) Widzimy się jutro w
szkole?
Nancy: Tak :)
Leon: Świetnie!
Dobranoc :)
Nancy: Dobranoc :)
Położyłam telefon i wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy i
wzięłam piżamę. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Umyłam zęby i nałożyłam
krem na twarz. Potem wróciłam od łóżka o położyłam się spać, myśląc o mojej
dzisiejszej rozmowie z Niallem.
__________________________________________________________________________________
Następnego dnia obudziłam się o 2 godziny za wcześnie.
Poszłam wzięłam prysznic i umyłam zęby. Potem umyłam i wysuszyłam włosy.
Zakręciłam je lokówką i przepasałam chustką. Mama zawołała mnie koło 8 na
śniadanie. Zeszłam, ale nie miałam humoru by z nimi rozmawiać. Mama opowiadała
tacie o jakimś megakasownym kontrakcie we wschodniej Europie. Jednym uchem
słuchałam rodziców a drugim wypuszczałam ich słowa. Dopiero gdy usłyszałam
„przeprowadzka” włączyłam się do rozmowy.
- Jaka znowu przeprowadzka? – spytałam rodziców.
- Mama dostała zlecenie i jest warte dużo pieniędzy. Chcemy
się przenieść na czas wykonywania przez mamę tam zlecenia. – powiedział tata.
- Gdzie? Kiedy? Na ile? – rzuciłam w tatę i mamę tymi
pytaniami.
- Do Warszawy w Polsce. Za około 2 tygodnie. Przeprowadzimy
się tam na rok. – powiedziała mama.
-Nie ma mowy! – krzyknęłam.
- Nancy. – zwrócił się do mnie tata. – Zrobisz co Ci
powiemy!
- Czy wy w ogóle myślicie o mnie? Czy tylko w głowie macie
pieniądze i pracę? – zarzuciłam rodzicom.
- Nancy, nie myślimy tylko o pieniądzach. – oburzyła się
mama.
- Owszem, myślicie. Dosłownie cztery dni temu wróciliśmy do
Mullingar, a wy już chcecie się wyprowadzić! A gdzie w tym waszym planie ja?
Nareszcie kiedy mam możliwość wrócić do normalnego życia w miejscu, które znam to
wy chcecie mnie wywieść do wschodniej Europy! Tu mam swoich przyjaciół! Tu jest
moje miejsce! Nie róbcie mi tego!
- Nancy, córeczko. Proszę Cię. – powiedziała mama.
- O co mnie znowu prosisz? – zwróciłam się do mamy. – Chcę
nareszcie normalnie żyć!
- Katherine, ona ma trochę racji. – wtrącił tata. – Nie
możemy kazać jej wyjechać. Ma szanse na normalne życie. Tego dla niej
chcieliśmy.
- Muszę to przemyśleć. – powiedziała mama. – Na razie idź do
szkoły. Samochód wczoraj zatankował Ci tata. – mama podała mi kluczyki do mojej
skody. Wymieniłam z nią porozumiewawcze spojrzenie. Wyszłam z domu bez słowa.
Odblokowałam samochód. Torbę wrzuciłam na tylnie siedzenie. Usiadłam za
kierownicą i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Gdy cofałam zauważyłam Nialla,
był na kacu, wsiadającego do swojego volvo. Podjechałam do niego i uchyliłam
szybę.
- Cześć, podwieźć Cię?
Chłopak spojrzał na mnie. Zablokował samochód, wziął plecak
i wsiadł na miejsce pasażera. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało.
Leciała w tle muzyka. Pod szkołą, gdy zaparkowałam samochód Niall wysiadł i
rzucił oschłe:
- Dzięki.
Poszedł w kierunku budynku. Wysiadałam z samochodu, wzięłam
torbę z tylnego siedzenia i zablokowałam samochód. Ruszyłam w kierunku szkoły,
a po chwili dołączyła do mnie Blanca i Melanie.
- Cześć Nancy! – krzyknęła Blanca i mnie przytuliła.
- Hej dziewczyny. – odpowiedziałam i się z nimi przywitałam.
- Jak się miewasz? – zapytała Mel.
- Jest ok. – uśmiechnęłam się. Wtedy zobaczyłam Leona. Szedł
w naszą stronę z Rickiem i Brianem.
- Cześć Nan. – powiedział Leon i mnie przytulił.
- Hej Leon.
- Cześć! – krzyknął Brian i podniósł mnie do góry. Mel,
Blanca i Leon zaczęli się śmiać. Chłopak odstawił mnie z powrotem na ziemię.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Widziałem Cię rano. – powiedział Leon, gdy ruszyliśmy w
kierunku klasy w której mamy hiszpański.
- Ahm. – spuściłam wzrok. Nie wiedziałam co robić. Leon
patrzył na mnie z bólem w oczach.
- Nie rób tego więcej.
- Leon, nic nie rozumiesz. Ja… - nie dokończyłam. Chłopak mi
przerwał.
- Rozumiem. Niall jest niebezpieczny. Nie daruje sobie
jeżeli cokolwiek Ci się stanie. Nie znasz go.
- Znam. – powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Nie znasz. Ten Niall, którego znałaś już nie istnieje.
Zrozum to wreszcie. – krzyknął i odszedł.
Patrzyłam jak odchodzi po czym poszłam na hiszpański.
Gdy wychodziłam po lekcjach ze szkoły spotkałam siedzącego
na schodach Nialla.
- Cześć Niall. – powiedziałam.
- Cześć, Nancy. – zerwał się ze schodów.
- Co ty tutaj robisz?
- Siedzę. – powiedział. – Czekałem na Ciebie.
- Serio? – ruszyłam w kierunku samochodu. Gdy go
odblokowałam wrzuciłam torbę na tylne siedzenie.
- Tak. – zawahał się. – Mogłabyś… mogłabyś podrzucić mnie do
domu?
- Jasne. – uśmiechnęłam się. Gdy wsiedliśmy przekręciłam
kluczyk w stacyjce. Silnik załapał i ruszyłam.
- Dobrze prowadzisz. – zauważył. – Przepisowo.
- Nie lubię mandatów. Nigdzie się nie śpieszę. Nie
potrzebuję. – powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
- Ah, tak. – uśmiechnął się do mnie. – Przynajmniej nie
grozi Ci wypadek samochodowy.
- Nie rozbiłam nigdy samochodu. Żadnej stłuczki.
Niall się zaśmiał, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- Śmieję się z siebie. Rozbiłem samochód trzy razy.
- Żartujesz? – zaśmiałam się. Uśmiechnęłam się sama do
siebie. Zaparkowałam samochód na podjeździe. Wyłączyłam silnik i wysiedliśmy.
Niall spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Dzięki. – powiedział. – Do jutra.
- Nie ma za co. Do jutra. – powiedziałam i zablokowałam
samochód. Ruszyłam w do domu. Wtedy usłyszałam głos Leona.
- Będziesz tego żałowała. – warknął.
- Leon, daj mi spokój! – krzyknęłam. – Jeśli ktoś poniesie
konsekwencje tego co robię to będę to tylko i wyłącznie ja.
- Tylko żebyś potem nie mówiła, że miałem rację.
Odwróciłam się i weszłam do domu zatrzaskując drzwi. Poszłam
do pokoju i zamknęłam się na klucz. Miałam mętlik w głowie.
Może Leon ma rację?
Może faktycznie Niall chce mnie skrzywdzić?
A może jest na odwrót?
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć…
________________________________________________________________________________
A oto i 3 rozdział opowiadania!
Dziękuję wam za komentarze pod 2 rozdziałem <3
Dajecie mi siłę do pisania następnych xx
Kocham was! x
''Dziewczyna jest problemem''?? No, no! Horan, grabisz sobie! :-P
OdpowiedzUsuńAle teraz na poważnie. Lubię takie opowiadania, w których Niall jest innym Niallem niż w rzeczywistości xd
Do tego masz u mnie ogromnego plusa za główną bohaterkę! Kocham Anahi <3
Jeśli chodzi o styl pisania też nie mam się do czego przyczepić :-) jest po prostu idealnie :-D
Czekam na rozdział, tylko to mi zostało.
Pozdrawiam :-*
Jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie ;-)
http://right-now-one-direction.blogspot.com/?m=1
No nie wierzę Niall jaki sceptyk. Wydaję mi się, że to taka jego tarcza obronna przed światem. Udaję kogoś kim nie jest, jednak mam nadzieję, że przy Nancy otworzy się i na nowo będzie mógł komuś zaufać, wygadać się. Możliwe, że to go zmieni :) Leon czy on na pewno martwi się o Nan ? Jednak ja uważam, ze to po prostu jego zazdrość :/
OdpowiedzUsuńNo coraz ciekawiej się robi :D Rozmowa Nancy i Nialla urocza <3 Pokazał, że ma choć odrobinę uczuć, a to jaki jest to według mnie tylko przykrywka. Co nie zmienia faktu, że jego teksty były conajmniej chamskie. Myślę, że Nancy zaczyna coś do niego czuć, bo mimo ostrzeżeń Leona, coś ją ciągnie do Nialla. Lecę czytać dalej, bo chcę nadrobić jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńJak chcesz, to zapraszam do mnie :) http://opowiadanie1-maria-y-max.blogspot.com/