12 grudnia 2014

10. On mnie zdradził



NIALL’s POV:

Nancy była strasznie zielona. Mimo, że przed chwilą wyszła od pielęgniarki. Złapałem ją w ostatnim momencie, bo zaczęła się osuwać. Podprowadziłem ją do ławki i ostrożnie posadziłem.
- Nie mówiłaś, że reagujesz tak na takie rzeczy.
Dziewczyna spojrzała na mnie spode łba.
- Zaczekaj tu na mnie chwilę.
Pobiegłem szybko do Leny, która miała torbę Nancy.
- Co z nią? – zapytała kiedy pojawiłem się koło niej i jej paczki. Leon rzucił mi badawcze spojrzenie.
- Nie najlepiej. Daj mi jej rzeczy.
Dziewczyna podała mi torbę.
- Jedzie do domu?
- Tak. Zawiozę ją. – powiedziałem przerzucając sobie przez ramię jej torbę. Leon wstał.
- Nigdzie jej nie zawieziesz. – powiedział.
- A niby dlaczego? Zostawiłeś ją samą podczas, gdy ona ledwo stoi. – wykrzyczałem mu w twarz. Chłopak zmrużył oczy.
- Już Ci kiedyś mówiłem, że nie masz prawa się do niej zbliżać. – zbliżył się do mnie. Staliśmy jakieś pięćdziesiąt centymetrów od siebie.
- Będę robił to co chce i uważam za słuszne. – mięśnie mojego brata się napięły.
- Ostrzegam Cię Niall, jeżeli je… - przerwałem mu.
- Bo co mi zrobisz? Nie jesteś jej wart. Nie umiesz nawet się nią zaopiekować, więc o czym my mówimy.
Leon nie wytrzymał i uderzył mnie pięścią w twarz. Brian i Lena go złapali i odsunęli ode mnie. Rick i Andrea pomogli mi utrzymać równowagę.
- Nic Ci nie jest? – zapytała Andrea.
- Wszystko w porządku. – powiedziałem patrząc w oczy Leonowi. – Idę po Nancy.
- Niall, krwawisz. – zauważyła Lena.
Zignorowałem ją. Powiodłem wzrokiem po wszystkich zebranych i odwróciłem się. Szedłem w kierunku Nancy. Dziewczyna siedziała z Zaynem, który dał jej butelkę wody. Podszedłem do nich.
- Zabieram Cię do domu. – zwróciłem się do dziewczyny.
- Krwawisz. – zauważyła. Wstała i dotknęła rany my moich ustach. Skrzywiłem się, bo zaszczypało mnie to. Dziewczyna odruchowo cofnęła dłoń.
- Miałem bliskie spotkanie z twoim chłopakiem. – powiedziałem.
- Leon Cię uderzył? – zapytał Zayn.
- Tak. Wściekł się, że zabieram Nancy do domu.
Nancy nagle zesztywniała i patrzyła się na coś co było za mną. Odwróciłem się. W naszą stronę szedł Leon. Harry, Lou i Liam pojawili się nagle koło nas. Nancy cofnęła się i schowała za mną.
- Mówiłem Ci coś na ten temat! – krzyknął Leon i złapał mnie za koszulę. Harry odepchnął Leona.
- Słuchaj, jeżeli jeszcze raz uderzysz Nialla to my spierzemy Cię na kwaśne jabłko! Zrozumiałeś kretynie?! To, że jesteś jego bratem wcale kurwa nie oznacza, że możesz robić co Ci się tylko podoba! On też ma prawo do Nancy! Takie samo jak ty! I wiesz co?! Być może ona potrzebuje bardziej Nialla niż Ciebie!


NANCY’s POV:

Po tych słowach spojrzałam na Leona. Byłam zbyt przerażona.
-Ona potrzebuje tylko mnie. Niall jest całkowicie zbędny. – wycedził Leon.
Zacisnęłam dłonie na ramieniu Nialla. Chłopak spojrzał na mnie i otoczył mnie ramieniem.
- Uspokój się. – szepnął w moje włosy i pocałował mnie w czubek głowy. – Zabieram ją do domu.
Niall popchnął mnie w kierunku wyjścia ze szkoły. Zaprowadził mnie do mojego samochodu, ale nie pozwolił mi prowadzić. Zabrał mi kluczyki. Usiadłam na siedzeniu pasażera, a on zajął miejsce kierowcy.
- Co z twoim samochodem? – zapytałam.
- Zayn odstawi go do domu. – powiedział i położył rękę na moim kolanie. Chciałam ją na początku strącić, ale w tej chwili bardzo potrzebowałam jego bliskości. Wiedziałam, że Leonowi pod żadnym pozorem nie mogę ufać. Jechaliśmy w ciszy. Niall zaparkował samochód na moim podjeździe. Wysiedliśmy i poszliśmy do domu. Drzwi były otwarte więc ktoś był w środku. Usłyszałam dwa ściszone głosy dobiegające z salonu.
- Powinnaś jej to powiedzieć, Kat. – mama Nialla brzmiała naprawdę poważnie i strasznie. Wymieniłam z Niallem porozumiewawcze spojrzenie. Stanęliśmy za ścianą i słuchaliśmy rozmowy.
- To wstrząśnie całym jej światem, przewróci życie do góry nogami. – zaszlochała moja mama.
- Kat, ale musisz to zrobić. Chcesz czekać, aż umrzesz i ona się dowie, że już nigdy matki nie zobaczy?
Moje serce pękło. Cofnęłam się odruchowo i wpadłam prosto na Nialla. Chłopak mnie odwrócił i przyciągnął do torsu. Zaczęłam płakać. Słyszałam kroki.
- Niall? Nancy? Co wy tu robicie? – zapytała moja mama.
- Nancy zemdlała w szkole. Odwiozłem ją do domu. – powiedział Niall.
- Córeczko wszystko w porządku?
Mama mnie dotknęła, a ja wyrwałam się jak poparzona i pobiegłam do pokoju.


NIALL’s POV:

Nie wiedziałem co mam zrobić. Moja mama patrzyła się na mnie karcącym wzrokiem. Gdy Katherine chciała iść na górę do Nancy zatrzymałem ją.
- Zostawcie ją. – powiedziałem. – Ja do niej pójdę.
Mama Nancy patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Odwróciłem się i poszedłem do Nancy. Drzwi jej pokoju były zamknięte na klucz.
- Nancy, to ja. Proszę otwórz.
Dziewczyna przekręciła zamek w drzwiach i otworzyła je. Stała cała zapłakana w rozmazanym makijażu. Szybko wszedłem do pokoju i ją przytuliłem.
- Nie płacz, kochanie. Proszę.
- Moja mama umiera…
- Cii, uspokój się.
Nancy wyrwała mi się i stanęła dwa metry dalej. Patrzyła na mnie zdenerwowana.
- Jak ja mam się uspokoić skoro dowiedziałam się, że moja matka umiera?! Czy to w ogóle wiesz co ja teraz czuję?! Nie! Nic nie wiesz! Tyle przeszłam, prawie umarłam, przez lata siedziałam w szpitalu w Stanach i walczyłam o życie! A ty sobie tutaj żyłeś jakby nigdy nic! Może i bolało Cię to, że wyjechałam, ale przecież zdobyłeś innych przyjaciół! Podczas gdy ja byłam tam sama! Miałam tylko rodziców! Są dla mnie najważniejsi na świecie i nie chcę by któregokolwiek z nich zabrakło! Rozumiesz?!
Podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem. Próbowała się wyrwać, ale w ostateczności się poddała.
- Tak bardzo się boję…
- Jestem przy tobie. – w moich oczach pojawiły się łzy, które powoli zaczęły spływać po moich policzkach. Cierpiałem. Cierpiałem, bo ona płakała i zawsze przytrafiało się jej coś złego. – Nigdy Cię nie opuszczę. Choćby nie wiem co się stało.
Położyłem ją do łóżka i nakryłem kocem. Położyła głowę na moim torsie i zamknęła oczy.
- Potrzebuję Cię. – wyszeptała.
- Ja Ciebie też.
Uśmiechnąłem się. Pocałowałem ją w czubek głowy. Po pewnym czasie zasnąłem. 




Następnego ranka obudziłem się pierwszy. Dziewczyna ciągle się do mnie przytulała. Spojrzałem na nią i odruchowo mocniej ją do siebie przygarnąłem. Chciałbym mieć jakieś nadprzyrodzone moce które odpędzą od niej złą karmę. Ale niestety tak się nie dało. Cierpiała, a ja nic nie mogłem zrobić. Była zbyt niewinna i zbyt piękna. Tryskała życiem. Dopiero skończyła osiemnaście lat a życie sprawiło, że jest coraz bliżej do bycia wrakiem, a nie człowiekiem. Kiedy była jeszcze dzieckiem zaatakowała ją choroba, potem wróciła i spotkała Leona, który jest największym chujem na świecie. Traktuje ją jak zabawkę, bawi się nią. Teraz jej mama jest chora i umiera. Westchnąłem. Jedyne co mogę zrobić to kochać ją tak bardzo jak tylko mogę i dbać o nią tak długo jak tylko będę mógł. Delikatnie ją od siebie odsunąłem i usiadłem na łóżku.
- Gdzie idziesz? – usłyszałem za sobą głos Nancy.
Odwróciłem się do nie j i uśmiechnąłem się.
- Pójdę na dół. Zrobiłem się głodny. Idziesz ze mną?
Dziewczyna skinęła głową. Wstała i wciągnęła na siebie dres. Jej ciało było tak kurewsko idealne, a ja nie mogłem jej mieć. Potem odwróciła się w moją stronę.
- Idziemy?
Wstałem i poszedłem za nią. Na dole byli jej rodzice. Nancy unikała wzroku jej matki. Przywitałem się z jej rodzicami.
- Nancy, chcemy z tobą porozmawiać. – powiedziała jej mama.
Z ręki dziewczyny wypadła szklanka, która rozbiła się z hukiem o podłogę. Odciągnąłem ją stamtąd. Patrzyła się matce w oczy.
- O czym?
- Usiądź. – powiedział jej tata.
- Nie będę siadała. – Nancy założyła ręce na piersi.
- Nancy. – powiedziałem. Spojrzała się na mnie a ja skinąłem na krzesło przy stole. Wywróciła oczami i westchnęła. Usiadła przy stole.
- Mówcie czego chcecie.
Katherine westchnęła. Usiadłem koło jej córki i dyskretnie położyłem dłoń na jej udzie.
- Tak jak zapewne słyszałaś, albo wywnioskowałaś z mojej wczorajszej rozmowy z Elen, jestem śmiertelnie chora. Okazało się, że mam raka piersi. Poszły już przerzuty. Niestety do płuc.
Parzyłem na Katherine. Kobieta w jednej chwili zaczęła płakać. Nancy pozostała niewzruszona.
- Nie ma już dla mnie ratunku. To ostatnie stadium.
- Ile Ci zostało? – zapytała drżącym głosem Nancy.
- Najwyżej z pół roku.
- Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć? – teraz już płakała.
- Nie miałam odwagi. Zrozum mnie córeczko! – mama Nancy była w bardzo złym stanie psychicznym.
Nan wstała i oparła się rękoma o stół.
- Nienawidzę jak mnie ludzie okłamują! A tym bardziej jak nie wiem co się wokół mnie dzieje! A ty właśnie to zrobiłaś! Jak w ogóle mogłaś?!
- Nancy, dość! – krzyknął jej tata i wstał z krzesła. – To jest twoja matka!
- Co to za matka, która nie umie powiedzieć swojemu dziecku, że niedługo umrze?!
- Trochę szacunku! – jej ojciec wpadał w szał.
- Nie będę szanować ludzi, którzy nie są ze mną szczerzy. – powiedziała i wyszła.
Zostałem sam z jej rodzicami. Spojrzałem na Josha i Katherine.
- Przepraszam was za nią.
- Wszystko w porządku, Niall. – uśmiechnęła się do mnie Kat.
- Jeżeli jest coś co mógłbym dla Ciebie ciociu zrobić to powiedz. – zaproponowałem.
- Zaopiekuj się moją córką. Najlepiej jak umiesz. – poprosiła.
Uśmiechnąłem się tylko i wyszedłem z jadalni. Nie zaglądałem już do Nancy, bo dla mnie zachowała się w stosunku do swojej matki jak suka. Po prostu wyszedłem z ich domu i poszedłem do siebie. Mama siedziała i oglądała jakieś zdjęcia taty. Nienawidziłem kiedy to robi. Od kiedy tata zginął ma depresję. Usiadłem koło niej i wziąłem album. Zamknąłem go i odłożyłem na stolik.
- Nie możesz żyć wspomnieniami. – powiedziałem.
Spojrzała na mnie cała zalana łzami.
- Nie mogę patrzeć na Leona. Za bardzo przypomina mi waszego tatę.
- Mi też go przypomina, ale co mamy zrobić? Jeden z nas musiał być do niego podobny.
Przytuliłem mamę i potarłem jej ramię.
- Przestań oglądać zdjęcia. Wyjdź do ludzi. Życie jest piękne, a ty jesteś za młoda by tu siedzieć.
- Kiedy ty mi tak dorosłeś? – zapytała ze łzami w oczach.
- Wtedy kiedy byłaś zajęta rozpaczaniem po tacie.
W oczach mamy pojawiły się łzy.
- Nie płacz. Zacznij żyć.


NANCY's POV:

Rok szkolny powoli zbliżał się do końca. Jest kwiecień i musimy podjąć decyzje co dalej z naszym życiem.
Moje kontakty z mamą się oziębiły. Praktycznie nie rozmawiamy. Poddała się chemioterapii chociaż i tak wiedzieliśmy, że to na nic. Cały czas miałam przy sobie tatę i Nialla. Pomagali mi oswoić się z tą sytuacją. Mój związek z Leonem przechodził poważny kryzys. Leon dostrzegł fakt, że Niall jest dla niego konkurencją. Konflikt między nimi się zaostrzył, a ja byłam w samym jego centrum i bezpośrednią przyczyną. Więcej czasu spędzałam z Niallem, bo on noe starał się za wszelką cenę zaciągnąć mnie do łóżka. Przed nim nie musiałam mieć sekretów i nawet było to nie wskazane. Nikomu nic nie mówił. Niall wobec mnie stał się bardzo opiekuńczy i wręcz na każdym kroku mi to udowadniał, bo chciał bym czuła się doceniona. Powoli zaczynałam się w nim zadurzać, ale nie wiem czemu tego nie chciałam.
Jest piątek, a ja jak co dzień od kilku tygodni jadę do szkoły z Niallem. Nie chce nadwyrężać taty, szczególnie, że teraz tylko on utrzymuje rodzinę, a paliwo kosztuje.
Kiedy weszliśmy do szkoły zauważyłam Lenę i płaczącego Chrisa. Wymieniłam z Niallem zdziwione spojrzenia i podeszliśmy do nich. Chris od razu uciekł, a Lena spojrzała na nas wdzięcznym wzrokiem.
- Kłóciliście się? - spytał ją Niall.
- Nie. Eh... To znaczy tak, ale to bardziej skomplikowane. - odpowiedziała.
Niall skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Mamy czas. Opowiadaj.
Uśmiechnęłam się. Niall i Lena bardzo się zaprzyjaźnili w ciągu ostatnich tygodni. Chłopak i jego kumple spędzali z moją paczką naprawdę dużo czasu. Wychodziliśmy razem na imprezy czy jeździliśmy na wyjazdy. Dzisiaj impreza była u Nialla.
- No bo... - i zaczęła nam opowiadać o tym jak to Chris się w niej zakochał i robi wszystko by dziewczyna zgodziła się z nim być. Powiedziała, że dała mu kosza, bo jest zakochana w Brianie i Chris jej kompletnie nie interesuje.
- Ciężka sprawa. - powiedziałam.
Niall podrapał się po głowie.
- Znajdziemy jakieś rozwiązanie, ale teraz moje drogie panie. - stanął pomiędzy nami i objął nas obie. - Idziemy na zajęcia, bo się spóźnimy.


Wieczorem siedziałam i szykowałam się do wyjścia. Mama przyszła do mojego pokoju. Mimo, że tak bardzo mnie skrzywdziła to dalej jest moją mamą i kocham ją ponad wszystko.
- Patrz co przyszło. - powiedziała i podała mi paczkę. Rozpakowałam ją. W środku była peruka, którą jej zamówiłam. Wyjęłam ją i dokładnie obejrzałam. Moja mama po chemii straciła wszystkie włosy. Dzisiaj szła na kolację z tatą. Stanęłyśmy przed lustrem. Założyłam jej perukę. Uśmiechnęła się, a z jej oczu popłynęły łzy.
- Zrobię Ci makijaż.
Gdy mama była gotowa i zobaczyła swoje odbicie w lustrze bardzo się wzruszyła. Zamaskowałam jej sine worki pod oczami, popękane usta, bladą skórę. Wyglądała jakby była zdrowa. Nie widać było po niej, że tak na prawdę zaraz może umrzeć. Przytuliłam ją.
- Jesteś piękna. - powiedziałam jej i się uśmiechnęłam.
- Ty też córeczko. A teraz już Ci nie przeszkadzam. Szykuj się do wyjścia. - pocałowała mnie w czoło i wyszła z pokoju. Wzięłam sukienkę i założyłam ją. Wskoczyłam w szpilki i ruszyłam do wyjścia. Wychodząc z domu złapałam moją kurtkę i przerzuciłam ją przez ramiona. Pożegnałam się z rodzicami i opuściłam dom. Szybko przeszałm przez podwórko i weszłam do domu Nialla. Wszyscy już byli. Nawet w kącie zauważyłam Leona rozmawiającego z Melanie i Andreą. Przewróciłam oczami i poszłam poszukać Nialla. Znalazłam go w kuchni gadającego z Brianem. Uśmiechnął się jak mnie zobaczył.
- Cześć. - przygarnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Wtuliłam się w niego. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Jak wy słodko razem wyglądacie. - odezwał się Brian.
- Tak, tak. - zaśmiał się Niall.
Potem poszliśmy się bawić. Tańczyliśmy, piliśmy, gadaliśmy, wygłupialiśmy się. Dobrze się bawiliśmy. W pewnym momencie zachciało mi się do łazienki. Niall powiedział bym poszła na górę, bo na dole jest zajęte. Gdy weszłam po schodach usłyszałam głos kobiety, która woła imię Leona. Krzyk dochodził z pokoju mojego chłopaka. Z ciekawości uchyliłam drzwi. Oniemiałam. Andrea i Leon uprawiali seks. Patrzyłam na nich przez chwilę ze łzami w oczach.
- Nancy? - usłyszałam za sobą. Wtedy Andrea i Leon spojrzeli w moją stronę.
- Nancy! - krzyknął Leon i wyswobodził się z uścisku Andrei.
Odwróciłam się i zbiegłam po schodach wprost w ramiona Nialla.
- On mnie zdradził...

 _______________________________________________________________________________

Hej wam xx
To już jest dziesiąty rozdział ff i ostatni z wątkiem Leona i Nancy (taki mały spoiler)
od następnego zacznie się akcja między Niallem a Nan także szykujcie się na adrenaline :D
Jako, że jesteśmy już przy 10 rozdziale pragnę was poinformować, że jesteśmy już NIESTETY coraz bliżej końca.
A tak właściwie zostało nam 10 rozdziałów + epilog.
Ta liczba może jeszcze ulec zmianie, ale z tego co widzę będzie 20 rozdziałów. 
Także mam nadzieję, że będzie was coraz więcej i więcej komentarzy, bo to naprawdę mnie motywuje :)
Kocham was! xx
 

9 komentarzy:

  1. No oczywiście mój komentarz musi być pierwszy i nie ma nawet innej opcji ! :D
    No więc tak bardzo się cieszę, że Nan nareszcie przejrzała na oczy i zostawiła tego jak by go nazwać hmmm denerwującego osobnika jakim jest Leon ! Tylko czy ona naprawdę musiała zobaczyć jak ją zdradza, żeby się ocknąć? Przecież Niall był i jest przy niej ciągle, a on tylko Leon i Leon.
    No ja mam nadzieję, że nawet jak skończysz to opowiadanie, to zaczniesz kolejne po cichu liczę na Ponny xD
    A właśnie zapomniałabym o najważniejszym bardzo szkoda mi mamy Nancy całe życie pomagała córce, pracowała a teraz coś takiego ją spotyka no jesteś okrutna :/ No więc wiesz ja to czekam na spoilery haha i szybko nowy rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :-D Nie ukrywam, że najbardziej ucieszył mnie fakt, zawarty w spoilerze, że kolejne rozdziały będą o Nancy i Niallu, nie Nancy i Leonie :-) Biedna Nancy tyle już przeszła, a teraz jeszcze choroba mamy :-( Zgadzam się z Moniką, że jesteś okrutna xD No więc czekam na następny rozdział z niecierpliowścią :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju boski rozdział a ten Leon to taka podła świnia... pewnie teraz Niall z Leone sie pokłócą czy coś

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko jedyna, wchodzę sobie na jakiegoś przypadkowego bloga z opowiadaniem a tam moja Any w roli głównej! Cudownie :D
    Przechodząc do opowiadania jestem naprawdę w szoku, że nie udało Ci się zdenerwować mnie pisząc w pierwszej osobie :D Strasznie ciężko czyta się takie opowiadania i czasami muszę pięć razy czytać to samo, żeby zrozumieć co autor miał na myśli. W Twoim przypadku się to nie zdarzyło, tak więc przeczytałam wszystkie 10 rozdziałów na jednym wdechu i chcę więcej :D

    Przechodząc do fabuły hmm...Fajnie, ze wykorzystałaś kawałek biografii Anahi:) Po pierwszych rozdziałach byłam skłonna dac sobie uciąć dłoń, że to Niall będzie tym złym bratem, a tu prosze taki zwrot w akcji. Dziwię się że Nancy nie zostawiła Leona już wtedy, gdy pierwszy raz podniósł na nią rękę, szkoda, że ona tak bardzo broni się przed uczuciem do Nialla ale mam nadzieje, że po tej zdradzie wszystko się zmieni i Nancy z Niallem będą szczęśliwi :) Czekam na następny i jeżeli jest taka możliwość chciałabym być informowana o nowych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuje Ci za twoje słowa! :)
      oczywiście, że mogę Cię informować :) napisz mi w jaki sposób :)
      mogę przez Twittera, pocztę czy jak sobie zażyczysz :)

      Usuń
    2. Jakbyś mogła to prosiłabym na bloga :)
      www.kiedy-serce-placze.blog.onet.pl

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. w koncu nancy zobaczyla ze leon to swinia i moze w koncu przyzna sie przed sama soba ze kocha nialla .czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń