26 stycznia 2015

19. Jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie



Od rana zaczęłam się pakować. Moje listy z uczelni leżały spokojnie na biurku i czekały, aż wrzucę je do mojego plecaka. Jest piątek, siódmy sierpnia. Za niecałe dwie godziny wyjeżdżamy do Donegalu na pole kempingowe, by w towarzystwie przyjaciół otworzyć nasze koperty.
Pogodziłam się z Niallem, chociaż on ciągle ma mi za złe to co wtedy zrobiłam. Trzyma się na dystans. Zraniłam go i na każdym kroku mi to uświadamia. Bardzo wtedy cierpiał. Niall nie lubi się ze mną kłócić i tamten wybryk był dla niego osobistą tragedią. Długo zastanawiał się co zrobił nie tak, że w ten sposób został przeze mnie potraktowany. Również ja zastanawiałam się nad tym dlaczego tak postąpiłam.

Do Donegalu na kemping jechałam ja, Niall, Harry, Lou, Liam, Zayn, Brian, Mel, Rick i Lena. Podzieliliśmy się po pięć osób na jeden samochód. Chris, El, Perrie i Jade zrezygnowały z wyjazdu. Razem z Niallem podjęliśmy decyzję, że pojedziemy moim samochodem. Będzie nam wygodniej jechać małym autem. Wraz z nami zabrali się kumple Nialla. Siedziałam z nim na przodzie, a Hazz, Lou i Liam siedzieli z tyłu. Całą drogę słuchałam jak bardzo nie mogą się doczekać momentu w którym dowiedzą się na jaki uniwersytet się dostali. Mieliśmy do przejechania dwieście kilometrów, czyli gdzieś około dwie i pół godziny drogi, ale fakt, że jedziemy na dwa samochody przedłużył nam podróż do trzech godzin.

Gdy dotarliśmy na miejsce było koło piątej po południu. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu i wzięliśmy swoje rzeczy. Przeszliśmy na miejsce biwaku i zaczęliśmy rozkładać namioty. Mieliśmy dwa dwuosobowe i dwa trzyosobowe namioty. W efekcie ja wylądowałam z Niallem, Brian z Leną, Mel z Rickiem i Zaynem, a Liam z Harrym i Lou.
Stwierdziliśmy, że wieczorem przy ognisku otworzymy swoje listy, a resztę naszego wyjazdu poświęcimy sobie, bo za mniej niż cztery tygodnie każdy z nas pójdzie na studia i to może być nasz ostatni wspólny wypad.

Poszłam z Harrym pozbierać trochę drewna na ognisko. W tym celu udaliśmy się do pobliskiego lasu. Targały mną różne emocje. Z jednej strony chciałam się dowiedzieć gdzie mnie przyjęli, a z drugiej chciałam pozostać w niepewności i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z Niallem.
- Co jest? – spytał mnie Harry kiedy zbieraliśmy patyki na opał.
- Nic. – odpowiedziałam i powróciłam od łamania gałęzi.
- Coś Cię gryzie Nan.
Wrzuciłam patyki do koszyka. Otrzepałam ręce i spojrzałam Harryemu w oczy.
- Mam mętlik w głowie. – powiedziałam bezradna.
- Dlaczego? – spytał zaskoczony.
- Boję się, że z końcem wakacji moja znajomość z Niallem przerodzi się we wspomnienia, które będą mnie dręczyć. Nie chcę się z nim rozstawać, ale jak zapewne wiesz, Niall idzie na studia do Dublina, a ja do Londynu. Nie chcemy się wiązać na odległość. To nie ma sensu.
- Dlaczego? Kochacie się. Powinniście spróbować.
- Nie. – zaprzeczyłam. – To znaczy, kochamy się, ale nie powinniśmy próbować. To jest gorsze niż rozstanie. Świadomość, że osoba, którą kochasz jest tak daleko i nie możesz się do niej w jakikolwiek sposób zbliżyć, dotknąć czy się przytulić jest potworna. Wolę ból rozstania niż bezradności.
Harry się ponuro uśmiechnął. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Cokolwiek zrobicie to i tak będziecie się kochać. Bez względu na wszystko. Wasza miłość jest zbyt mocna i zapewne długo o sobie nie zapomnicie.
- To jest straszne. Za mniej niż cztery tygodnie będziemy musieli się rozstać i na zawsze nasze drogi się rozejdą. – zacisnęłam powieki.
- Nie na zawsze. Pewnie gdzieś się tam spotkacie czy jak. Będziecie wpadać do Mullingar więc szansa na spotkanie jest.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Bierzmy te patyki i chodźmy do nich. – powiedziałam i dorzuciłam ostatnie gałęzie.
Harry wziął koszyk i wróciliśmy do naszego obozowiska. Namioty stały w półkolu a pośrodku leżało prowizoryczne ognisko ogrodzone kamieniami, które zniósł Louis. Harry położył koszyk koło paleniska, a Liam zaczął rozpalać ogień. Poszłam do namiotu się przebrać.
- Wszystko okej? – spytał Niall kiedy weszłam do namiotu.
Spojrzałam na niego.
- Tak. Czemu pytasz?
- Długo nie wracaliście. Zacząłem się martwić, że coś wam się stało.
- Nie. – uśmiechnęłam się. – Drzewo było mokre i musieliśmy się nieźle nachodzić by znaleźć coś suchego i nadającego się do rozpalenia ognia.
Niall pocałował mnie w czoło i się uśmiechnął. Gdy opuścił namiot zdjęłam jeansy i wciągnęłam dres. Położyłam się na śpiworze i zamknęłam oczy. Powoli zamieniałam się w histeryczkę. Nie chciałam wyjeżdżać. Bałam się tego.
Nie wiem ile tak leżałam, ale kiedy w wejściu pojawił się Niall, na dworze było już naprawdę ciemno.
- Gotowa? – zapytał podając mi moje koperty.
- Tak. – wstałam i wzięłam je w rękę.
Wyszliśmy z namiotu i dołączyliśmy do reszty. Wszyscy siedzieli podekscytowani tym co zaraz miało nastąpić. Mieliśmy otwierać koperty po kolei, od najstarszego do najmłodszego. Pierwszy był Zayn.
- Złożyłem papiery do dwóch uczelni, Akademii Sztuki w Dublinie i Szkoły Artystycznej w Londynie. – rozdarł kopertę, wziął głęboki wdech i zaczął czytać. – List z Londynu… Mamy zaszczyt poinformować, że w nadchodzącym roku akademickim przyjęliśmy pana na kierunek muzyczny… DOSTAŁEM SIĘ!
Wszyscy mu pogratulowali, a później spojrzeliśmy na Harryego, który był następny w kolejce.
- Akademia Sztuki w Dublinie. – tak jak Zayn rozdarł kopertę i zaczął czytać. – Przyjęliśmy pana na kierunek muzyczny! TAAAAK!
Harry wstał i zaczął tańczyć. Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. Mnie ogarniał coraz większy niepokój. Liam również dostał się do Dublina. Teraz kolej Nialla. Zacisnęłam powieki kiedy czytał gdzie się dostał.
- Dublin. – powiedział i się uśmiechnął.
Teraz byłam już w stu procentach pewna, że z końcem wakacji nadejdzie koniec naszej znajomości. Starałam się nie panikować i w spokoju wysłuchać gdzie dostała się reszta. Louis również wylądował w Dublinie więc tylko Zayn był gdzie indziej. Powiedział, że jak dostanę się do Londynu to będziemy się widywać. To mnie w pewnym sensie podniosło na duchu. Niall podał mi moje koperty kiedy przyszła kolej na mnie. Ściskałam je mocno w dłoniach. Interesowała mnie tylko ta z Uniwersytetu Londyńskiego, więc ją otworzyłam jako pierwszą. Głęboko westchnęłam.
- Mamy ogromny zaszczyt poinformować Panią, że dostała się Pani na kierunek marketingu.
Zapadła niezręczna cisza. Wszyscy patrzyliśmy na Nialla. Z jego oczu leciały łzy i był widocznie załamany. Przytuliłam się do niego i w spokoju wysłuchałam Leny i Briana. Dziewczyna dostała się na ten sam uniwersytet co ja. Była na kierunku zarządzania. Brian natomiast dostał się na wydział sportu na Akademii Wychowania Fizycznego w Londynie. Byłam szczęśliwa, że przynajmniej oni będą koło mnie, bo będę potrzebowała ich wsparcia przez jakiś czas.
Po przeczytaniu listów zaczęli wspominać lata liceum. Ja nie miałam w sumie co, bo tylko rok tu byłam. W sumie to nie cały rok. Dowiedziałam się wielu rzeczy na ich temat. Śmiałam się ze śmiesznych wydarzeń i rozklejałam na tych wzruszających. Nikt nie poruszył tych smutnych. Jednym z nich była śmierć Leona. Mimo, że Niall i jego brat za sobą nie przepadali, to starszy Horan bardzo to przeżył. Starał się nie okazywać, ale tylko ściany jego domu wiedzą co tak naprawdę przeżył.
- Pójdę się położyć. Jestem zmęczona. – powiedziałam gdzieś koło pierwszej nad ranem. Moi przyjaciele mieli dużo energii więc zapewne będą siedzieli do rana, ale ja nie miałam najmniejszego zamiaru chodzić jutro z potworną migreną.
- Ja też już pójdę spać. Dobranoc. – powiedział Niall po czym wstaliśmy i poszliśmy do namiotu.
Przebraliśmy się i wskoczyliśmy pod koce i śpiwory. Mimo, że jest lato to temperatura w nocy może sięgnąć dziesięciu stopni Celsjusza. Nie chciałam ryzykować choroby zwłaszcza teraz kiedy zostały nam tylko dwa tygodnie razem, bo potem każde pójdzie w swoją stronę.
- Nie mogę uwierzyć, że to prawie koniec. – powiedział kiedy leżeliśmy przytuleni do siebie.
- Jak to? – spytałam i spojrzałam na jego twarz.
- No za niedługo będziemy musieli się rozstać… - to ostatnie słowo nie chciało przejść mu przez gardło.
Zacisnęłam powieki i zaczęłam cicho płakać.
- To nic. – wyjąkałam. – Gdzieś tam czekają na nas osoby, które będą z nami do końca życia. My jesteśmy skazani być przyjaciółmi. Taki był zamiar od samego początku.
- Możliwe. – przytulił mnie mocniej do siebie. – Ale to nie zmienia faktu, że wolałbym być z tobą do samego końca.
- Ja z tobą też, ale to nie jest nam pisane. – próbowałam w jakiś sposób zapobiec ogólnej histerii. – Jestem zmęczona, dobranoc.
- Dobranoc. – wyszeptał i tak jak zwykle pocałował mnie w czoło.



Następnego dnia wstaliśmy koło dziesiątej. Zjedliśmy szybko śniadanie i zaczęliśmy się szykować nad zatokę. Była naprawdę ładna pogoda i o dziwo temperatura sięgnęła trzydziestu stopni Celsjusza. Zabraliśmy na wszelki wypadek ręczniki i stroje kąpielowe. Na miejscu rozłożyliśmy sobie ręczniki i parawan dookoła.
- Idzie ktoś się kąpać? – spytał Harry ściągając koszulkę i spodnie.
- Ja pójdę. – przeciągnęłam przez głowę sukienkę. Założyłam w namiocie jeszcze kostium, bo stwierdziłam, że nie będę się przebierała pod ręcznikiem.
Niall zilustrował mnie wzrokiem. Zsunął okulary.
- Nie za dużo pokazujesz? – spytał.
- Nie. – uśmiechnęłam się zadziornie po czym poszłam za Harrym do wody.
Chlapaliśmy się nawzajem dobre dwadzieścia minut po czym przyszedł Louis z Niallem. Harry poszedł za Lou, a mnie Niall pociągnął za sobą na głębszą wodę. Gdy dosięgała mi już mniej więcej do piersi przyciągnął mnie do siebie i uniósł. Owinęłam nogi wokół jego talii tak mocno jak tylko mogłam. Umiałam pływać, ale potrzebowałam jego bliskości.
- Kocham Cię. – szepnął.
- Ja Ciebie też. – odpowiedziałam i go pocałowałam.
- Jesteś moją księżniczką.
Uśmiechnęłam się do niego.
- A ty moim księciem na białym koniu.

Po sześciu godzinach wróciliśmy na kemping. Byliśmy zmęczeni, ale nie na tyle by paść plackiem i iść spać. Chłopaki wymyślili jakąś głupią grę i wszyscy się nią pochłonęli, prócz mnie i Leny. Usiadłyśmy w przedsionku mojego namiotu w odległości dziesięciu metrów od męskiej części grupy.
- Cierpicie. – powiedziała Lena przerywając ciszę i nawiązując ze mną rozmowę.
- Niestety. – odpowiedziałam patrząc się na Nialla.
- Czemu nie poszedł na studia do Londynu?
- Nie wiem. Nie mam zamiaru o tym z nim rozmawiać. Chciał zostać najwyraźniej w Irlandii i nie będę mu tego zabraniać. Widocznie tu jest jego miejsce i nie wyobraża sobie życia poza krajem. Ja jestem niestety innego zdania i wolę wyjechać niż tu zostać. Nie będę go do niczego zmuszać. Sama wiesz jaki jest Niall. Poza tym pewnie zostaje również ze względu na mamę. Nie powinna być sama, a on nie może zmarnować okazji by iść na studia. Nie wiadomo ile jeszcze Elen pozostanie w takim stanie.
- Rozumiem. Szkoda, że wam nie jest pisane być razem. – jej słowa naprawdę mnie raniły.
- Za to tobie i Brianowi się poszczęściło.
- Tak. – uśmiechnęła się.
- Cieszę się waszym szczęściem.
- Też masz prawo być szczęśliwa. – spojrzała na mnie.
- Mam.
- Jesteś z właściwą osobą w niewłaściwym czasie, Nan.

___________________________________________________________________________________

No i mamy 19 rozdział.
Nie wiem jak wam, ale mi jest na prawdę przykro, że I część już się kończy.
Jutro opublikuję rozdział 20 i epilog no i oczywiście coś ode mnie :)
Również jutro opublikuję zwiastun do "I dont wanna live in world without you" :)

Kocham was i do jutra! x

4 komentarze:

  1. mogę szczerze przyznać ze się popłakałam i jak na złość w tym momencie kiedy okazało się ze muszą się rozstać w tv leciało stay with me sama Smitha Omg to był moment w którym poscily mi emocje, uwielbiam to ff tak bardzo @favniallx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju to takie smutne że oni muszą się roztać ;( ciekawe jak potoczą się dalsze historie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezuu jaki piękny rozdział ♥ na końcówce to aż oczy mi się zaszkliły ^^ tak teraz smutni mi się zrobiło, bo po ty. Co razem przeszli teraz muszą się rozstawać :/ i jeszcze ostatnia wypowiedź Leny :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko Ty to lubisz rozbijać jej życie. Dziewczyna ma ciężko, a Ty kopiesz leżącego. Nie ładnie ! Mam nadzieję, że Nan kogoś tam sobie znajdzie, tylko żeby była równie szczęśliwa co z Niallem ja to nie wiem czemu, ale jakoś nie ubolewam że oni się rozstają. Pewnie to dlatego, że dla mnie jak Any to tylko z Poncho ahhaha No więc czekam na kolejny i mam nadzieję, że no rozstaną się w pokoju xd To ten tegest joł :)
    P.S powinnaś być ze mnie dumna to pierwszy mój normalny komentarz :D

    OdpowiedzUsuń