- Nie rozumiem. - wyjąkał Niall.
Lekarz westchnął.
- Doszło do niewydolności nerek. Leon jest w stanie
krytycznym. Nie wiadomo czy przeżyje dzisiejszy dzień, a co dopiero noc.
Spojrzałam na Elen. Kobieta zrobiła się blada. Niall objął
ją. Zaczęła przeraźliwie płakać.
- Nie da się nic zrobić w kwestii jego nerek? - zapytałam.
- Robimy co możemy. Szukamy już dawcy wątroby więc i
poszukamy od razu dawcy nerek. - odpowiedział doktor Lawrence.
- Jest jakakolwiek szansa, że on z tego wyjdzie?
- Na razie nie jestem w stanie nic na ten temat powiedzieć.
Jak już mówiłem. Leon jest w stanie krytycznym. Każda minuta decyduje o jego
życiu. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do sepsy. Wtedy prawdopodobnie nie
będziemy mogli już nic zrobić. - lekarz pokręcił smutno głową i odszedł.
Sepsa brzmi jak wyrok. Odwróciłam się do Nialla. Chłopak
próbował uspokoić Elen, ale kobieta nie miała najwyraźniej na to ochoty.
- Zadzwonię po moją mamę. Zabierze ją do siebie i się nią
zajmie. - powiedziałam i odeszłam kilka metrów.
Szybko wykręciłam numer. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Nancy? Coś się stało?
- Nie mamo. Jesteś w domu czy w pracy.
- Właśnie wyszłam i jadę do domu. - usłyszałam dźwięk
zapalanego silnika.
- To świetnie się składa.
- Co jest? - zapytała.
- Przyjedź po drodze do szpitala. - powiedziałam.
- Źle się czujesz? Coś z Leonem?
- Nie. - westchnęłam. - Zabrałabyś Elen do domu. Nie jest w
stanie siedzieć w szpitalu.
- Ah tak. No dobrze. Niedługo przyjadę.
- Dziękuję.
Rozłączyłam się i podeszłam do Nialla i jego mamy.
- Katherine przyjedzie? - zapytał Niall.
- Tak. Już jest w drodze. - objęłam jego mamę. Była w zbyt
dużym szoku.
Nawet ja nie miałam siły tu siedzieć, ale ktoś musi zostać w
szpitalu. Chciałabym jechać do domu i udawać, że nic się nie stało, ale tak się
nie da. Jakaś cząstka mnie chce być przy Leonie. Reszta mnie stawia zacięty
opór. Po części robię Niallowi krzywdę. Wiem, że jestem nie fair, ale nie mam
na to wpływu. Chcę by był szczęśliwy. Jeżeli nie ze mną to z kimś innym.
Dziesięć minut później zauważyłam moją mamę idącą szybko w
naszą stronę.
- Przepraszam was, że tyle to trwało. - przywitała się z nami.
- Zabieram Cię do domu, Elen.
- Nie chcę jechać. - mama Nialla zaczęła się stawiać.
- Musisz odpocząć. - zwrócił się do niej Niall.
- Dzieciaki tu zostaną i dadzą nam znać jakby coś się
działo. - moja mama wyciągnęła do Elen rękę. Kobieta niepewnie ją chwyciła.
- Zadzwonicie jak będzie coś wiadomo? - chciała się upewnić.
Skinęłam głową. Elen się do nas uśmiechnęła i wyszła razem z
moją mamą ze szpitala. Odetchnęłam z ulga, gdy zniknęły. Oparłam głowę o ramię
Nialla.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak, a co?
- Nic. Tak pytam. - otoczył mnie ramieniem. - Dalej nie mogę
zrozumieć dlaczego chcesz tu siedzieć. Dobra, może teraz i mamy powód by tu
być, ale wcześniej go nie było.
- Sama nie wiem co ja tu robię. - westchnęłam. - Czuję się
winna temu, że Leon tu leży. Mam dziwne wrażenie, że to jest moja wina, że to
ja do tego doprowadziłam chociaż zapewne to nie jest prawdą.
Niall odsunął się na tyle by móc spojrzeć mi w oczy.
- Mów dalej. - zachęcił mnie. - Opowiedz mi co się w tobie
teraz dzieje. Chcę wiedzieć i móc Ci pomóc.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jestem osobą, która dość szybko wybacza i niestety ponosi
tego konsekwencje. Mimo, że Leon mnie zdradził i upokorzył przed całą szkołą,
nie mam mu tego za złe. Nauczył mnie ważnej rzeczy. Nie przywiązuj się i nie
ufaj dopiero poznanym ludziom. Tylko szkoda, że po drodze musiałam się
nacierpieć. W sumie to dobra lekcja dla mnie. Byłam zbyt naiwna i wierzyłam we
wszystko co mi mówił, a po cichu pieprzył się z tą dziwką Andreą. Jest mi na
prawdę źle z twojego powodu. Że musiałeś przez ten cały czas cierpieć, bo nie
zwracałam na Ciebie uwagi i byłam zbyt zapatrzona w twojego brata. Mam
nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz.
- Już Ci wybaczyłem. Mam gdzieś to co się działo między nami
przez ten cały czas od twojego powrotu do Mullingar. Mam gdzieś to, że kochałaś
mojego brata. Na serio mam na to wszystko wyjebane. Liczy się tylko to, że w
końcu możemy być razem. - pocałował mnie jak zwykle w czoło. - Kocham Cię.
Zawsze będę.
Coś w moim sercu eksplodowało. To było zupełnie nowe
uczucie. Wiedziałam, że stało się to czego ja tak na prawdę nie chciałam.
Zakochałam się już po uszy. Miałam ochotę mu to powiedzieć, ale na prawdę się
bałam.
- Niall?
- Hym? - spojrzał mi w oczy.
- Skąd wiesz, że kogoś kochasz?
Niall wydawał się być na prawdę zaskoczony moim pytaniem.
- O jaką miłość ci chodzi?
- Chodzi mi o to jak poznałeś się na tym, że mnie kochasz. -
przytuliłam się do niego.
- Miłość jest trudna do opisania. Kiedy się w tobie
zakochałem miałem wrażenie jakby każda inna dziewczyna w szkole i poza nią
przestała istnieć. Byłem o ciebie zazdrosny, czułem potrzebę ciągłego
przebywania z tobą. Chciałem cię przytulać, całować. Po prostu Cię mieć.
Tak. To jest to. Czuję potrzebę jego obecności w moim życiu.
Jestem o niego zazdrosna i chcę by trzymał mnie w swoich ramionach.
- Kocham Cię. - wyszeptałam.
Niall ponownie się ode mnie odsunął by spojrzeć mi w oczy.
- Co ty powiedziałaś?
- Kocham Cię. - powtórzyłam. - Ale się boję.
- Czego się boisz?
- Że mnie zranisz... - głos mi zadrżał.
- Nigdy Cię nie zranię. Przestań tak w ogóle myśleć.
Przytulił mnie. Jestem na prawdę głupia. Niall nie jest
typem niegrzecznego chłopca za którego go uważałam na początku roku szkolnego.
Z zewnątrz może i ludzi odstrasza, ale w środku jest na prawdę delikatny i
uczuciowy. Jestem pewna, że przy nim będzie mi dobrze. Ale jak długo będę mogła
z nim być?
Nie wiem nawet kiedy zasnęłam. Kiedy otworzyłam oczy było
już grubo po drugiej w nocy. Drzwi od pokoju Leona były uchylone i co chwilę
ktoś z niego wychodził. Niall spał obok mnie na krześle. Wstałam i podeszłam
trochę bliżej.
Z pokoju wypadł doktor Lawrence.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- Niestety nie udało nam się zapobiec sepsie. A teraz
przepraszam. Muszę zrobić wszystko co w mojej mocy by uratować chłopaka. -
powiedział i odszedł.
Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Naprawdę nie
chciałam jego śmierci. Usiadłam z powrotem na krześle i zaczęłam płakać.
Obudziłam Nialla.
- Nancy? Co się stało?
Spojrzałam na niego zapłakana.
- Doszło do sepsy u Leona.
Chłopak przygarnął mnie do siebie. Trzymał mnie mocno w
swoich ramionach. Niall też płakał. Mimo, że z Leonem nie zawsze się dogadywali
to byli braćmi. Mieli tylko siebie i matkę.
Siedzieliśmy jeszcze tak z pół godziny zanim przyszedł do
nas lekarz. Zerwaliśmy się z krzeseł.
- Nie możemy nic już zrobić. Doszło do niewydolności
wielonarządowej. Wszystko powoli przestaje pracować. Możecie iść do niego się
pożegnać. Zrobiliśmy co w naszej mocy. - lekarz był na prawdę przybity. - Przykro
mi.
Po tych słowach odszedł. Chciałam biec do Leona, ale
najważniejszy był teraz Niall. Odwróciłam się do niego. Chłopak patrzył się na
bliżej nieokreślony punkt. Powoli podniósł rękę, która się trzęsła, do ust.
Widziałam jak jego łzy spływają mu po policzkach. Wyobrażałam sobie co on teraz
czuje. Tak bardzo chciałam, aby przestał cierpieć. Przytuliłam się do niego.
- Niall, jestem przy tobie. - odsunęłam się od niego i
wzięłam jego twarz w dłonie. - Spójrz na mnie, proszę.
Chłopak zrobił to o co go poprosiłam. Pocałowałam go
delikatnie.
- Idziemy do Leona?
Skinął głową. Wzięłam go za rękę i poszłam w kierunku sali..
Nie widziałam Leona od mojego wyjazdu do Londynu. Nie chcieli nas na salę
wpuszczać, bo mogliśmy doprowadzić do jakiś chorób. Ale teraz gdy nie ma dla
niego ratunku to wszystkim jest obojętne czy się z nim zobaczymy czy nie.
Stanęliśmy w nogach jego łóżka. Chłopak leżał podłączony do jakiś monitorów i
sprzętów. Jego kości policzkowe strasznie odznaczały się na skórze. Był
wychudzony i siny. Niall usiadł na krześle obok łóżka. Wziął brata za rękę i
zaczął płakać. Podeszłam do niego i położyłam mu dłonie na barkach. Bolało mnie
to, że on cierpi. Pierwszy raz widziałam Nialla płaczącego. A to, że płakał z
powodu Leona było jeszcze dziwniejsze.
Siedzieliśmy u Leona już godzinę. Niall wspominał dawne
czasy. Opowiadał mi przeróżne historie z dzieciństwa. Od czasu do czasu do sali
wpadała pielęgniarka i zapisywała coś na karcie pacjenta. Wiedziałam, że czas
Leona dobiega końca, bo na monitorze coraz rzadziej pojawiały się kreski.
Przeważnie była to ciągła linia, którą od czasu do czasu wyrzucało w górę.
Usiadłam na kolanach Nialla. Chłopak mnie objął i wtulił głowę w mój obojczyk.
Dalej trzymał brata za rękę, a ja nie miałam serca zmuszać go do jej cofnięcia.
- Tak kurewsko się boję. - wyszeptał.
Pocałowałam go w czoło.
- Jestem przy tobie.
I wtedy na monitorze pojawiła się długa kreska i aparatura
zaczęła piszczeć. Zacisnęłam powieki. Rozryczałam się jak małe dziecko. Niall
też płakał. Do sali przyszedł doktor Lawrence. Wypisał akt zgonu i powiedział
nam kiedy ciało będzie do wydania.
Szłam do samochodu niczym zombie. To samo tyczyło się
Nialla. Było dwadzieścia po czwartej jak opuściliśmy szpital. W samochodzie
panowała cisza. Żadne z nas nie mogło wydobyć z siebie dźwięku. Niall
zaparkował samochód u siebie na podjeździe. Odprowadził mnie do drzwi mojego
domu.
- Nie chcę być teraz sama. - wyjąkałam przez łzy.
Chłopak miał całe czerwone oczy od płaczu.
- Zostanę z tobą. - powiedział.
Weszliśmy do domu. Starałam się narobić jak najmniej hałasu,
ale się nie dało. Jak zdjęłam kurtkę wybuchłam płaczem. Niall szybko mnie
przytulił, ale i tak zdążyłam wszystkich pobudzić. Mama z tatą zbiegli po
schodach.
- Co się stało? - spytała moja mama.
Odwróciłam się do niej.
- Leon nie żyje.
Mama Nialla wpadła w depresję po śmierci syna. Nie miała
siły zorganizować pogrzebu, więc zajęłam się tym razem z Niallem i moimi
rodzicami. Pochowanie Leona odbyło się tydzień później. Poprosiłam Nialla by
wygłosił przemowę, a ten się zgodził. Siedziałam koło niego i szłam przy jego
boku w kondukcie pogrzebowym. Mój chłopak był na prawdę zdruzgotany. Moja mama
porzuciła swoją dorywczą pracę by zająć się Elen. Mnie poprosiła abym na jakiś
czas przeniosła się do Nialla do domu. Mieszkaliśmy we dwójkę. Pokój Leona
został zamknięty na klucz dopóki nie będziemy mieli dość siły by wyrzucić
wszystkie jego rzeczy.
Leżałam przytulona do boku Nialla i słuchałam bicia jego
serca. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że to serce bije dla mnie.
- Nancy?
- Tak?
- Obiecasz mi coś? - zapytał.
- Co takiego? - spojrzałam na jego twarz.
- Obiecaj mi, że nie będziesz robić rzeczy przez które
mogłabyś umrzeć.
_________________________________________________________________________________
Hej wam!
Witam was w ten śnieżny dla mnie poniedziałek haha :)
A więc teraz rozdziały będą pojawiały się częściej gdyż jest to końcówka pierwszej części.
Także nowego rozdziału możecie spodziewać się już 31 grudnia :3
Przepraszam za wszystkie powtórzenia i tym podobne rzeczy, ale pisanie na Wattpadzie nie jest moją dobrą stroną.
Kocham was i dziękuje za wszelkie komentarze!
Monika!
Wiedz, że złamałaś moje serce tym, że kończysz Zakazany Owoc.
Ale będę cierpliwie czekała na następną część!
Hoho ponownie jestem uwzględniona w tym jakże pięknym wpisku pod rozdziałem :D No, a co do rozdziału dziś się za bardzo nie rozpiszę, ale napiszę :D No więc tak wiem, że to może dziwnie zabrzmi ale bardzo dobrze niech on teraz sobie fruwa gdzieś tam w powietrzu amen hahah, Tak daje mu rozgrzeszenie chociaż nie powinnam, bo bardzo go nie lubiłam, pisanie w czasie przeszłym jest chyba odpowiednie dla zaistniałej sytuacji hahah xd No więc ten tegest niech spoczywa w nie spokoju haha. Mam nadzieję, że dzięki temu małemu wypadkowi jaki przydarzył się Leonowi to Nancy i Niall znacznie zbliżą się do siebie xd No także ten no bez odbioru hahah
OdpowiedzUsuńwącha kwiatki od spodu XD
Usuńprzez Ciebie zaczynam dyskutować w komentarzach co nie jest stosowne hahhahaha
😭
OdpowiedzUsuńTak jak już pisałam: nie jest mi jakoś specjalnie przykro, że Leon nie żyje xD Szkoda mi jedynie Nialla, jego mamy i Nancy :'( No ale trudno, tak musiało być... Kiedyś się z tym pogodzą ;-) Tak więc teraz mam nadzieję, że Nancy i Niall będą tak naprawdę słodko razem i wgl <3 Żaden Leon im już nie przeszkodzi :-P Dobra kończę, bo piszę od rzeczy xD Tak więc czekam na kolejny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńJest rozdział :) i jest bo prostu bombowy aż mi wstyd inni takie długie komentarze O_o a ja takie kruciutkie że masakra. Z jednej strony się ciesze że on nie żyje ale z drugiej najgorszemu wrogowi bym temu nie życzyła no
OdpowiedzUsuńkiedy bedzie nowy rozdzial bo mial byc 31 a dalej go nie ma a juz jest 3 ;(
OdpowiedzUsuńkiedy bedzie nowy rozdzial bo mial byc 31 a dalej go nie ma a juz jest 3 ;(
OdpowiedzUsuńjuż 15 rozdział jest :)
Usuńbardzo przepraszam, ale wyjechałam na weekend i nie miałam dostępu do internetu!
jutro zapraszam w na 16! :)