27 stycznia 2015

20. Nie zapomnij o mnie



Powrót do domu po wyjeździe był tragiczny. Niall bardzo przeżywał nasze nadchodzące rozstanie i starał się tego nie okazywać, ale niestety jest marnym aktorem. Spędzaliśmy każdą wolną chwilę razem. Starałam się żyć z dnia na dzień, cieszyć się tym, że jeszcze jestem w Mullingar.

Tata kupił mi bilet do Londynu na 4 września, a zajęcia rozpoczynają się 6. Lena, Zayn i Brian lecą razem ze mną. Niall odwozi nas na lotnisko do Dublina, a sam zostaje w stolicy. Również Harry, Lou i Liam ruszają do Dublina. Chłopaki już zapowiedzieli, że będą się trzymali razem i mają zamiar robić spotkania na które również zaproszą tę część która wylądowała w Londynie.
Siedziałam właśnie na huśtawce w naszym ogrodzie kiedy przyszedł do mnie Niall. Usiadł koło mnie i mnie objął.
- Cześć piękna. – uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Cześć piękny. – odpowiedziałam
- Jak Ci mija te piękne przedpołudnie?
Jest jedenasty sierpnia.
- Jakoś tak powoli i wieje nudą. A tobie? – spojrzałam mu w oczy.
- Też jakoś nudno. Mam coś dla Ciebie. – powiedział.
- Tak? A co?
- Pamiętasz naszą wycieczkę do Londynu, prawda?
- Tak. – czyżby kupił nam bilety na samolot do Polski?
- A więc wczoraj zabukowałem dwa bilety do Warszawy na piętnastego sierpnia. – znowu się uśmiechnął.
- Żartujesz, prawda? – odsunęłam się od niego.
- Nie. – wydawał się być zdziwiony moją reakcją.
Rzuciłam mu się na szyje i mocno go przytuliłam.
- Dziękuje!
- Nie ma za co. Spełniam tylko twoje marzenia. – zaśmiał się.
Pocałowałam go i wtuliłam się w jego ramię.
- Chcę by te wakacje były dla Ciebie wyjątkowe. – jak zawsze pocałował mnie w czoło.
- Są wyjątkowe, bo spędzam je z tobą.
- Jestem wyjątkowy. - zaśmiał się.
- Nie zaprzeczę. - odpowiedziałam i również się zaśmiałam.


Od godziny stoję na lotnisku i czekam na samolot do Polski. Jestem mega podekscytowana. Niall stara się na każdym kroku mi dogodzić. Troszczy się o mnie, ale czasami wręcz mi to przeszkadza.
- Wszystko w porządku? - spytał.
- Tak. Nie mogę się doczekać, aż będziemy na miejscu. - klasnęłam w dłonie.
- Pasażerowie lotu numer 583 do Warszawa Okęcie proszeni są o udanie się do bramek. - rozległ się głos w głośnikach.
Wstaliśmy i wzięliśmy bagaże. Bardzo dużo osób leciało do Polski. W Irlandii żyje dużo Polaków i zapewne lecą do rodzin na wakacje. Dziennie odchodzi około ośmiu samolotów z samego Dublina do Polski.

Kiedy siedzieliśmy w samolocie Niall strasznie się wiercił.
- Chce już wysiąść.
- Za dwie godziny to zrobisz. - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiem.

Cały lot przespałam więc chłopak potem narzekał, że mu się bardzo nudziło. Zawsze usypiam w samolocie. W sumie nie tylko w nim. W samochodzie czy autokarze także śpię.
Kiedy wyszliśmy z hali odlotów na pierwszy rzut oka Warszawa była małym miastem, dopiero później jak dojechaliśmy do centrum widziałam jaka jest duża.

Mieliśmy zarezerwowany pokój w hotelu Marriot. Obsługa była na prawdę na wysokim poziomie. Nie znamy polskiego więc trudno nam było się porozumieć, ale znalazła się bardzo miała pani, która perfekcyjnie znała angielski.
Mamy pokój na jednym z ostatnich pięter hotelu. Nazwałabym go raczej apartamentem, a nie hotelowym pokojem. Był tu wielki salon, ogromna sypialnia z piękną i przestronną łazienką.
- Przypomina mi to pokój z Londynu. - powiedziałam do Nialla kiedy zaniósł nasze rzeczy do sypialni.
- Też miałem takie skojarzenie. - zaśmiał się.
- Co mamy w planach?
- Pojedziemy na Stare Miasto. Pochodzimy i pozwiedzamy, zjemy obiad, a później wrócimy do hotelu.
- No dobra. A jak mamy zamiar się tam dostać? - spytałam.
- Taksówką, albo komunikacją miejską. Metrem do Ratusz Arsenał, a później jeden przystanek tramwajem. - powiedział czytając z planu.
Zerknęłam mu przez ramię na miejsca warte obejrzenia. Łazienki Królewskie, Muzeum Narodowe. Te dwa miejsca wydawały się warte obejrzenia.
- Jutro może pójdziemy do muzeum i obejrzymy Łazienki?
- Jakie łazienki? - spytał.
Wskazałam palcem na zdjęcie pałacyku.
- No możemy. Jaka dziwna nazwa.
- Nie wszystko się ładnie nazywa.

Wzięłam prysznic i przebrałam się w szorty i koszulę. Na dworze było około trzydziestu stopni Celsjusza. Nie lubiłam upałów, ale co miałam zrobić? Zastanawiałam się jak ludzie tutaj to wytrzymują. Spakowałam sobie do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy i dwie butelki wody.
Po wyjściu z hotelu Niall zaczepił o kantor i wymienił euro na złotówki. Bardzo nas zdziwiło to, że jedno euro to ponad cztery złote. Wiedziałam, że euro jest drogie, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że aż tak. Złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy na stare miasto. Kiedy byliśmy na miejscu było wpół do czwartej po południu. W Polsce godziny były dziwne. Nie było tak jak u nas pierwsza czy druga, tu była trzynasta i czternasta. Również ruch uliczny był inny. Taki jak w stanach, lewostronny.

Chodziliśmy i oglądaliśmy sobie stare miasto. Bardzo się mi spodobał wielki Zamek Królewski. Stare Miasto w Warszawie było naprawdę prześliczne. Pochodziłam również po barbakanie. Niall próbował mnie z niego zepchnąć, ale mu się nie udało. Robiliśmy zdjęcia i cieszyliśmy się swoją obecnością. Później udaliśmy się na jakiś obiad. Nie miałam ochoty na jakąś wykwintną restaurację więc Niall zabrał mnie po prostu do pizzerii. Spędziliśmy tam na prawdę miło czas. Później wróciliśmy do hotelu. Posiedzieliśmy i obejrzeliśmy polską telewizję.
- Nic z tego kurwa nie rozumiem! Polski jest taki trudny. - zaśmiał się Niall.
- Nie ma nic po angielsku tu? - spytałam przerzucając kanał. Dotarłam do jakiegoś kanału muzycznego i przestałam szperać w telewizji.
- Przynajmniej śpiewają po angielsku. - Niall wyrzucił ręce w górę.

Następnego dnia pojechaliśmy do Łazienek Królewskich. Obejrzeliśmy cały park i pałacyk. Nakarmiliśmy kaczki i łabędzie, które pływały po sadzawce. Niall wziął mnie na ręce i chciał wrzucić do wody, ale w ostatniej chwili mu się wyrwałam. Poszliśmy sobie na lody i przeszliśmy po parku.
- Kto by pomyślał, że Warszawa to takie piękne miasto. - powiedział.
- Polska nie składa się tylko z Warszawy. Jest jeszcze kilka innych miast wartych zobaczenia jak Kraków czy Wrocław.
- O Wrocławiu dużo słyszałam, ale Kraków mi się nie podoba. - zmarszczyłam brwi.
- Tobie ciężko dogodzić. - zaśmiał się.
- Nie. Po prostu tam jest inaczej. Boże nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.
- Nie wysilaj się. - pocałował mnie w czoło.

Zwiedziliśmy później Muzeum Narodowe, które okazało się naprawdę interesujące. Przejrzałam każdą możliwą wystawę i byłam pod wielkim wrażeniem. Na szczęście były informacje po angielsku więc nie musiałam korzystać z jakiegoś tłumacza.
Wieczorem kiedy relaksowaliśmy się na hotelowym basenie Niall wydawał się być czymś naprawdę poruszony.
- Co jest? - spytałam.
- Zastanawiam się jak to będzie kiedy spotkamy się przypadkiem w Mullingar za parę lat.
- Z pewnością będzie zabawnie. - uśmiechnęłam się.
- Zapewne. - oblał mnie wodą.
- Będziemy mieli kontakt po wyjeździe? - spytałam z nadzieją.
- Tak. - odparł i się uśmiechnął. - Nie dam Ci o mnie zapomnieć.

Kiedy nadszedł 4 września chciałam płakać. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam na dół. Lena z Brianem już u mnie byli i czekaliśmy tylko na przyjazd Nialla z Dublina, bo pojechał wczoraj z chłopakami. Usiadłam w salonie. Moja mama krzątała się w kuchni z Leną i robiły kanapki nam na drogę. Brian rozmawiał z moim tatą. Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do Nialla.
- Hej, gdzie jesteś? - spytałam.
- No hej. Skręcam w ulicę. Możecie powoli wychodzić. - powiedział i się rozłączył.
Schowałam szybko komórkę do kieszeni i wstałam.
- Niall już dojeżdża, możemy wychodzić. - powiedziałam i zarzuciłam na siebie bluzę.
Mama z Leną przyszły do salonu. Dziewczyna schowała szybko kanapki do plecaka i przerzuciła go przez ramię. Mama podeszłą do mnie i mnie mocno przytuliła.
- Kocham Cię córeczko. Nie mogę w to uwierzyć. - powiedziała płacząc.
- Wiem, mamo. Wszystko będzie okej. - przyjadę jak tylko będę mogła.
- Dobrze, czekamy na Ciebie.
- Kocham Cię mamo.
- Ja Ciebie też. - powiedziała i pocałowała mnie w czoło.
Później pożegnałam się tatą. Nasze pożegnanie nie było takie jak moje z mamą, bo jego jestem pewna, że jeszcze zobaczę, a w jej przypadku nic nie było wiadome.
Wyszliśmy z domu akurat w momencie kiedy Niall podjechał pod mój dom. Wrzucił nasze bagaże do bagażnika i ruszyliśmy. Żadne z nas się nie odezwało aż do przyjazdu do Dublina. Na lotnisku czekał na nas Zayn.
- Londynie nadchodzimy! - krzyknął i się z nami przywitał.
Lena, Zayn i Brian zniknęli mi z oczu chwilę po naszym spotkaniu. Zostałam sama z Niallem. Usiedliśmy sobie w zacisznym miejscu i spędziliśmy tam godzinę.
- Pasażerów lotu 340 do Londynu prosimy o zgłoszenie się do odprawy.
Wstałam. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie miałam najmniejszej ochoty wyjeżdżać. Niall mnie do siebie przyciągnął. Przytulił mnie tak mocno jak tylko mógł.
- Nie płacz. - powiedział. - Wszystko będzie dobrze.
- Wiem. - odsunęłam się i spojrzałam mu w oczy. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham. - uśmiechnął się i mnie pocałował.
- Przyjaciele? - spytałam.
- Przyjaciele.
Uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Nie zapomnij o mnie, Nancy. - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samą.
Wzięłam swoją walizkę i poszłam w stronę bramek. Od teraz nic nie będzie takie samo.

Niall wiedział co mówi, gdy z jego ust wyszło „Nie zapomnij o mnie”, bo już więcej nie mieliśmy ze sobą kontaktu.

1 komentarz:

  1. 😢 płakać mi się chce ❤ to ff jest zajebiste kochana 💗

    OdpowiedzUsuń