Szłam przez szpitalny korytarz. Byłam w totalnym szoku. Koło
mnie szedł Niall. Trzymał mnie za rękę. Nie popierał tego co robię, ale wiedział,
że nie powstrzyma mnie przed przyjazdem do szpitala. Podeszliśmy do
rejestracji.
- Dobry wieczór. –
przywitał się Niall. – Przywieziono do państwa Leona Horana.
Siedząca za ladą dziewczyna zilustrowała go wzrokiem.
- Dobry wieczór. Już sprawdzam. – szybko wystukała coś na
klawiaturze. – Chłopak leży na intensywnej terapii. Kim państwo dla niego są?
- Ja jestem bratem, a to moja narzeczona. – Niall musiał
skłamać, że jestem jego narzeczoną, bo inaczej by mnie nie wpuścili.
Kobieta spojrzała na mnie.
- Wpiszę was na listę osób upoważnionych do odwiedzania i
odbierania informacji o stanie zdrowia chłopaka.
Niall skinął głową i pociągnął mnie w kierunku oddziału na
którym leżał jego brat. Nie odzywał się do mnie. Był wściekły.
Kiedy dotarliśmy na intensywną terapię zobaczyłam Elen
siedzącą na krześle. Kobieta była cała zapłakana. Podeszłam do niej.
- Nancy! Niall! – wyjąkała przez łzy. Podeszła do mnie, a ja
ją przytuliłam.
- Co z Leonem? – spytał obojętnie Niall.
- Nie wiem. Nikt mi nic nie mówi.
Spojrzałam na Nialla.
- Co się właściwie stało? – spytał.
- Podobno był na zabawie i połknął jakieś tabletki. Popił je
alkoholem.
Elen była zrozpaczona.
- Trzeba być jebanym kretynem by popić tabletki alkoholem! –
Niall wyśmiał brata.
- Niall. – upomniałam go.
Chłopak spojrzał na mnie. Usiadłam z Elen na krzesełkach.
Objęłam ją i próbowałam ją pocieszyć.
Po piętnastu minutach wyszedł do nas lekarz.
- Pani Horan? – zapytał.
Elen podeszła do niego.
- Tak panie doktorze? – jej głos się łamał.
Podeszłam do niej z Niallem. Chłopak objął mnie ramieniem.
- To jest mój starszy syn Niall i jego partnerka Nancy. –
przedstawiła nas Elen. – To jest doktor Lawrence.
Przywitaliśmy się z lekarzem.
- Co z moim synem? – zapytała go niepewnie Elen.
- Chłopak niestety nie miał szczęścia. Jego wątroba została
poważnie uszkodzona. Doszło również do stanu zapalnego żołądka, ale to nasz
najmniejszy problem. Na razie chłopak dostanie antybiotyki by spowolnić
chorobę. Jeżeli nam się nie uda będziemy rozważać przeszczep wątroby.
Elen się załamała. Usiadła na krzesełku i cicho płakała. My
z Niallem chcieliśmy dowiedzieć się więcej.
- Czy moją wystąpić inne powikłania? – zapytałam.
- Może dojść do niewydolności nerek. – powiedział lekarz.
- W jakim on jest stanie?
- Określiłbym go jako stan bardzo ciężki. – doktor Lawrence
spojrzał na Nialla. – Proszę być gotowym na najgorsze. Leon jest w dużym
niebezpieczeństwie. Uszkodzona wątroba może być dopiero początkiem. Następne
czterdzieści osiem godzin zdecyduje o jego życiu.
Gdy lekarz odszedł spojrzałam Niallowi w oczy.
- Boję się.
Niall mnie przytulił.
- Też się boję kochanie. – pocałował mnie w czoło.
Z moich oczu poleciały łzy. Byłam naprawdę bezradna. Niall
spojrzał mi w oczy.
- Skarbie, co się dzieje?
- Martwię się. A co jeżeli on zrobił to przeze mnie? Od
kiedy z nim zerwałam zrobił się jakiś nieobecny. Chodził cały czas pod wpływem
narkotyków lub alkoholu. Niall, to nie jest normalne. – wtuliłam się w niego.
- Na pewno nie przez Ciebie. Nie obwiniaj się. – pocałował
mnie w czoło. – Leon zmienił się nie do poznania i to nie bynajmniej z twojego
powodu. Wpadł w złe towarzystwo.
Byłam zdezorientowana. Odsunęłam się od chłopaka i
spojrzałam mu w oczy.
- Złe towarzystwo?
Niall westchnął.
- W każdej szkole jest zła grupa. W naszej też tak jest.
Kiedy sprowadziłaś się z powrotem do Mullingar wszyscy byli tobą zauroczeni.
Owszem, nie brakuje nam tu pięknych kobiet, ale oni nie wiedzieli kim dokładnie
jesteś. Wszyscy myśleli, że jesteś amerykanką i masz nadzianych rodziców. Leon
i ta cała grupa się założyli kto pierwszy Cię zaliczy.
Nie mogłam w to uwierzyć.
- Okłamał mnie… - moje oczy natychmiast napełniły się łzami.
– On mnie okłamał, a ja byłam taka głupia.
Czułam
jak Niall mnie mocniej do siebie przytula. Tak bardzo go teraz
potrzebowałam. Chciałam aby mnie trzymał i nie puszczał. Coś we mnie
powoli pękało. To coś to chyba była bariera. Bariera przed miłością do
niego. Tak bardzo nie chciałam się w nim zakochiwać, bo przecież
wyjeżdżamy na studia do dwóch różnych miast. Będziemy od siebie prawie
dwie godziny lotu samolotem. Boję się być z nim w związku na odległość.
Niall uchodzi za jednego z najprzystojniejszych chłopaków w naszej
szkole. Co będzie jak wyjedzie na studia? Będzie zapewne uchodził za
jednego z najlepszych na uniwersytecie. Nie chcę się dowiedzieć od osób
trzecich, że mnie zdradził czy coś. Chociaż dobrze wiem, że Niall by
mnie nie zdradził to i tak się boję. Boję się momentu w którym będziemy
musieli się rozstać i pójść swoją drogą. Kiedy rozdzielono nas parę lat
temu byłam z rodzicami i sobie jakoś z tym poradziłam. A teraz? Będę
kompletnie sama. W obcym dla mnie kraju i mieście.
Wyswobodziłam się z uścisku Nialla i usiadłam na krzesełku. Schowałam twarz w dłoniach.
- Nancy? - głos Nialla zabrzmiał w moim uchu.
Poczułam jego ramiona wokół mnie. Wtuliłam się w niego. Było mi naprawdę ciężko.
- Może pojedziesz do domu i się zdrzemniesz? - powiedział. - Nie powinnaś tu siedzieć. Jesteś ledwo żywa.
- Nie, nie, nie. - zaprotestowałam. - Nigdzie się nie ruszam. Zostanę w szpitalu. Jestem mu to winna.
- Nie jesteś mu nic winna. - powiedział.
-
Jestem. Mimo, że mnie traktował jak kurwę jestem mu winna przeprosiny. -
spojrzałam mu w oczy. - Nie chcę mieć wrogów, Niall. Nie chcę się z
nikim kłócić. Wystarczy mi już konflikt z Andreą.
I jak na zawołanie zobaczyłam idącą w naszym kierunku Andreę. Dziewczyna zrobiła się wściekła jak mnie zobaczyła.
- A ty co tu kurwa robisz? - rzuciła w moją stronę, gdy do nas podeszła.
Spojrzałam na nią.
- Cześć. - syknęłam. - Siedzę, nie widzisz? A może Ci okulary kupić? - uśmiechnęłam się do niej.
Niall się zaśmiał. Dziewczyna rzuciła mu karcące spojrzenie.
- Kto Cię w ogóle tutaj wpuścił? - zapytał jej Niall.
Zastanawiało
mnie to. Musiała nieźle nakłamać w rejestracji, bo gdyby powiedziała,
że jest tylko dziewczyną Leona to by jej nie wpuścili.
-
Pani w rejestracji. - założyła ręce na piersi. - Leon napisał mi
specjalne oświadczenie kiedyś na wypadek jakby coś mu się stało. Jestem
upoważniona.
Otworzyłam
szeroko oczy. Nie dziwiło mnie to. Andrea zawsze była podstępna. Jej
oczy często przypominały mi oczy żmii. Miała paskudny charakter i
zawsze próbowała postawić na swoim. Spojrzała na siedzącą w oddali mamę
Nialla. Poprawiła bluzę i spódnicę po czym do niej podeszła. Spojrzałam
Niallowi w oczy. Chłopak był zdenerwowany.
- Teraz będzie bajerowała twoją mamę. - powiedziałam.
- Moja mama jej się nie da. Spokojnie. - delikatnie mnie pocałował. - Wie co ta za ziółko.
Uśmiechnęłam się do niego. Ziewnęłam i przetarłam oczy.
- Jedziemy do domu. - powiedział i wstał. Założył kurtkę i podał mi moją.
- Nie chcę. - powiedziałam.
Niall pociągnął mnie do góry i założył mi kurtkę.
-
Nie zostaniesz tu, bo jesteś wyczerpana. Moja mama będzie tu całą noc i
zadzwoni do nas jak coś się będzie działo. - pocałował mnie w czoło.
Podeszliśmy do Elen.
- Jedziemy do domu. - zwrócił się do niej Niall. - Zadzwoń, gdyby coś się działo.
Elen
się uśmiechnęła i wstała. Pożegnała się z nami. Potem wyszliśmy ze
szpitala. Niall wziął od mamy kluczyki do samochodu i wróciliśmy jej
autem. Nie chciałam dzisiaj spać sama więc stwierdziłam, że pójdę do
Nialla. Gdy byliśmy pod jego domem zerknęłam na mój. Samochód rodziców
stał na podjeździe, a dom pogrążony był w ciemnościach. Rodzice musieli
iść już spać. Wysiadłam z auta i poszłam za Niallem. Chłopak zapalił
przedpokoju światło, bo jak zwykle musiałam na coś wpaść i narobić
hałasu.
- Jaka ty jesteś niezdarna. - zaśmiał się.
Okazało
się, że zwaliłam wazon ze stolika. Chłopak podniósł go i napełnił wodą
po czym włożył tam z powrotem kwiaty. Na szczęście się nie zbił.
- Twoja mama by mnie chyba zabiła jakbym coś z nim zrobiła.
- Pewnie by Ci wybaczyła. - popchnął mnie w kierunku schodów.
Poszłam
na górę, a Niall w tym czasie upewnił się, że dom jest zamknięty.
Weszłam do niego do pokoju i poszłam od razu do szafy. Miałam u niego
specjalnie wybraną piżamę w postaci jego koszulki i zakupioną przez
niego szczoteczkę do zębów. Wzięłam wszystko z miejsca w którym leżało i
ruszyłam w kierunku łazienki. Gdy wychodziłam z pokoju wpadłam na
Nialla i wszystko wypadło mi z rąk. Zaczęliśmy się śmiać, chociaż nie
było to stosowne.
- Co ty masz dzisiaj z tym rozrabianiem? - powiedział i schylił się by pozbierać wszystkie moje rzeczy.
- Nie wiem. - wzięłam od niego koszulkę, ręcznik i szczotkę. - Dziękuję. Jestem po prostu bardzo zmęczona.
Niall potargał mi włosy.
- Idź się wykąpać. Czekam w łóżku.
Wyminęłam
go i poszłam się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic i wyszczotkowałam
zęby. Przebrałam się w moją prowizoryczną piżamę i pobiegłam do pokoju.
Niall leżał wyciągnięty na łóżku. Rzuciłam swoje rzeczy na krzesło i
położyłam się koło niego. Położyłam głowę na jego piersi i przerzuciłam
nogę przez jego ciało. Niall przyciągnął mnie do siebie.
- Jestem taka zmęczona. - powiedziałam ziewając.
- No widzisz. Przynajmniej się wyśpisz, a nie.
- Wolałabym być teraz w szpitalu. - ściskało mi gardło.
Niall westchnął.
- Śpij. Pojedziemy do szpitala z samego rana.
Skinęłam tylko głową. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam.
Rano
obudziłam się z potworną migreną. Głowa mi normalnie pękała. Usiadłam
raptownie za głowę. Zaczęłam krzyczeć z bólu. Nie wiedziałam co się
dzieje. Niall wpadł przerażony do pokoju.
- Nancy? Wszystko w porządku? - usiadł ko ło mnie i złapał moją twarz w dłonie.
Były zimne i łagodziły cały ból. Odetchnęłam z ulgą.
- Pójdę po jakieś leki na ból głowy.
Wstał
i wyszedł z pokoju. Opadłam na łóżko. Jego telefon zaczął dzwonić.
Wstałam i podeszłam do biurka. Na ekranie widniało zdjęcie Elen. Szybko
odebrałam.
- Halo?
- Nancy? - cicho zapłakała. - Przyjedźcie do szpitala! Proszę!
- Już jedziemy. - rozłączyłam się.
Szybko
wskoczyłam w moje ciuchy i umyłam zęby. Zbiegłam po schodach i na moje
nieszczeście wpadłam na Nialla, który właśnie szedł ze szklanką wody i
tabletkami dla mnie. Woda wylądowała na mnie a szklanka spadła i się
stłukła.
- Cholera! - krzyknęłam.
- Co jest? - zapytał Niall zbierając szkło z podłogi.
- Twoja mama dzwoniła, że mamy jak najszybciej przyjechać do szpitala.
Niall wyrzucił szkło do śmietnika.
- To jedziemy. - powiedział i sięgnął po nową szklankę. Napełnił ją wodą i mi podał. - Najpierw weź leki.
Wzięłam
od niego szklankę i pastylki. Szybko połknęłam i popiłam je wodą.
Poszłam do przedpokoju i włożyłam swoje conversy. Niall wciągnął adidasy
i założył kurtkę. Złapałam swoją bluzę i wyszłam przed dom. Moich
rodziców o dziwo już nie było w domu. Nie dzwonili do mnie, bo
wiedzieli, że i tak nie pójdę do szkoły. Jest wtorek i powinnam się tam
pokazać, ale teraz najważniejsze było zdrowie Leona. Niall wyszedł
chwilę później i odblokował samochód. Wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy.
Drogę pokonaliśmy w całkowitej ciszy. Dopiero pod szpitalem Niall podjął
rozmowę.
- Mama
powiedziała co się dzieje? - zablokował samochód i podszedł do mnie.
Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w kierunku szpitala.
- Nie. Kazała nam jak najszybciej przyjechać.
Niall
zmarszczył brwi. Niecałe pięć minut później byliśmy na oddziale
intensywnej terapii. Elen chodziła w kółko. Podeszłam do niej i ją
przytuliłam. Kobieta zaczęła płakać.
- Mamo, co się dzieje? - zapytał Niall.
- Lekarz kazał was wezwać i poszedł. - wyjąkała.
Przytuliłam ją mocniej i potarłam plecy. Doktor Lawrence wyszedł do nas po chwili.
- Stało się to czego się obawialiśmy. - powiedział.
Mój świat legł w gruzach.__________________________________________________________________________________
Ba dum tss!
I jest rozdział! :)
Mam nadzieję, że wam się podoba. Przyznam się wam, że bardzo ciężko mi się pisało.
Mimo, że Leon od początku miał być chujem to się do niego przywiązałam.
Ale no niestety. Nie ma miejsca na osoby trzecie w związku także z Leonem będziemy musieli się pożegnać.
Niektórzy to się pewnie nawet i cieszą :)
Monisiu :)
haha! pamiętałam. Czekałaś na rozdział i go dostałaś ;P
Ja teraz czekam na twój :)
Dziękuje za doradzenie w sprawie ff.
A i jeszcze jedna dobra wiadomość dla was!
Historia Nancy i Nialla zostanie opisana w 3 częściach.
Z drugą częścią powitamy się już prawdopodobnie w ferie :)
Zostało nam do końca I'm Still The One You Love dokładnie 7 rozdziałów :) + epilog.
Kocham was!
Dziękuje za wasze komentarze, bo naprawdę dają mi siłę do pisania!
Nie dość, że doczekałam się rozdziału to jeszcze doczekałam się dedyka :D Twoi czytelnicy powinni być mi wdzięczni, bo wybrałam dłuższą opcję tego opowiadania :D No więc co do rozdziału chce powiedzieć, że w połowię jestem zadowolona, a w drugiej nie do końca. Zacznę od rzeczy złych, bo tak się powinno robić. Bardzo nie podoba mi się fakt, że Nan tak się przejmuje tym padalcem no bo po co? Ale znów bardzo podoba mi się fakt, że jego już nie będzie jak to się mówi no zniknie jak zły sen. Niech mu ziemia będzie lekką hahahah xd No więc czekam na kolejny i nie zasypiaj następnym razem jak będziesz pisać :D
OdpowiedzUsuńhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha twój tekst o ziemi >>>>>>>>
Usuńaż się nie mogłam powstrzymać xD
A teraz okrutna Pelasia: Eh... Tak mi przykro, że Leon umiera :'( Haha, żart, dobrze mu tak!! On i Juan u Moniki są najbardziej znienawidzonymi przeze mnie osobami z opowiadań, haha xD Szkoda mi tylko Nancy, bo na pewno się załamie po jego śmierci :-\ Ale mam nadzieje, że Niall pomoże jej zapomnieć o tym debilu. A i oczywiście cieszę się, że będą kolejne części tego cudnego opowiadania :-* Więc czekam na następny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńJest rozdział :) Dobrze że Leon umarł to była podła świnia i tyle. Szkoda mi tylko Elen on pewnie ta się załamie psychicznie i fizycznie :(
OdpowiedzUsuń